ROZMOWA z Andrzejem Iwanem, ekspertem telewizji Orange Sport
– Trochę tak, jednak jeśli przyjrzymy się 1 lidze w ostatnich latach, to zobaczymy, że rywalizacja była bardzo wyrównana, a tabela mocno spłaszczona. Po nieudanym początku, kiedy Górnik Łęczna po dwóch kolejkach zajmował ostatnią lokatę, wy-dawało się, że może pójść całkiem inaczej. Ale potem okazało się, że warto było latem robić transfery, nawet po starcie roz-grywek. To w trakcie pierwszej rundy zaowocowało.
• W ostatnich sezonach tylko jeśli ktoś schodził na zimę w ścisłej czołówce, pół roku później mógł cieszyć się z awansu. Nikomu później nie udawało się przebić do ekstraklasy z niższych pozycji.
– Jurij Szatałow udowadniał wcześniej, że jego zespoły jesienią zawsze grają bardzo dobrze. Proszę sobie przypomnieć występy Polonii Bytom, na którą patrzyło się z dużą przyjemnością. Zawsze jednak słabiej wyglądało to na wiosnę. Popatrzmy co działo się przed rokiem w Zawiszy Bydgoszcz, kiedy Szatałow musiał rozstać się z drużyną. Po nim ekipę przejął Ryszard Tarasiewicz i okazał się skuteczny. Bełchatów i Górnik mają najmocniejsze składy, podobnie jak Arka, również dysponująca silną kadrę. Ale to są tylko CV, a wszystko trzeba udowodnić na boisku.
• Kogo typuje pan do awansu?
– Jeszcze przed sezonem za głównego kandydata uważałem Bełchatów i nic się nie zmieniło. Nie wiedziałem natomiast, na co będzie stać Łęczną, która gruntowanie przebudowała zespół. Nawet gdy jesienią dochodzili doświadczeni gracze, jak Grze-gorz Bonin uważany za zgraną kartę, trudno było obstawiać typy. Jednak Szatałow świetnie zmotywował swoich podopiecz-nych. Niedawno przeprowadziłem długą rozmowę z Jurijem, który podkreślał świetną atmosferę panującą w klubie. To samo mówią sprowadzeni zimą gracze, którzy nie narzekają, że może dla nich zabraknąć miejsca w wyjściowym składzie. Przecież Arek Woźniak, który przyszedł z Zagłębia Lubin zimą, też nie jest pewny czy będzie dla niego miejsce, bo przecież Łukasz Zwoliński prezentuje wysoką formę.
• Proszę scharakteryzować głównych pretendentów do ekstraklasy.
– Zacznę od Katowic, których mecz z Sandecją komentowałem w piątek. Przegrali spotkanie, a nie mieli prawa nawet zre-misować. Byłem zaskoczony ich bardzo dobrą grą. Kto zmierzy się z GKS musi mieć się na baczności.
• Górnik.
– Łęczna ma poukładany zespół, zdyscyplinowany, grający rozważnie. Widać dużą ilość rutyniarzy, która przechodzi w jakość. Indywidualności mogą przesądzić.
• Bełchatów.
– Ma kadrowicza Macieja Wilusza i braci Maków. Trener Kamil Kiereś sprowadził dobrego środkowego napastnika i może ustawiać obu braci na skrzydłach, które będą ich siłą.
• Arka.
– Nie wiem czy wystarczy jej czasu, aby się wyrobić. Jesienią można sobie pozwolić na późne transfery, ale opieszałość zimą może odbić się czkawką. Na pewno różnicę będzie robił Bartosz Ślusarski, ale w Gdyni wszystko działo się w ostatniej chwili. Ale na starcie nie przekreślałbym też innych drużyn, bo raczej nikomu nie uda się ustrzec kryzysu formy. W końcu przed 19 kolejką dziesiąta w tabeli Termalica do drugiego Bełchatowa traciła 9 punktów. To nie jest przepaść, której nie można przeskoczyć.
• Jurij Szatałow nie daje szans Miedzi Legnica.
– Ten zespół przegrał chyba swoją okazję jesienią i teraz nie może sobie pozwolić na najmniejszy błąd. W Miedzi przede wszystkim będą musiały idealnie funkcjonować skrzydła, w wykonaniu Wojciecha Łobodzińskiego i Piotra Madejskiego.
• W ubiegłym sezonie kwestia awansu ważyła się do ostatnich minut, teraz będzie podobnie?
– Sam był tego chciał. Rok temu Termalica najpierw przegrała w Świnoujściu, a w ostatniej kolejce straciła gola w doliczonym czasie, po strzale głową bramkarza Olimpii Grudziądz Michała Wróbla. Myślę, że w obecnych rozgrywkach też poczekamy do samego końca, a dzięki temu będziemy mieli wielkie emocje. W dole stawki również nikt tanio skóry nie sprzeda. Połowa drużyn może powalczyć o czołowe lokaty, a druga połowa zagra o utrzymanie.
• Górnik sprowadził pięciu nowych zawodników, ale żaden z nich może nie mieć miejsca w wyjściowym składzie. To są wzmocnienia czy raczej uzupełnienia?
– To krok naprzód. Duża ilość zawodników z przeszłością i prestiżem jest pomocna w zajęciach i rywalizacji. To może być ruch pod ekstraklasę. Latem nie trzeba będzie już robić takich wydatków, a wtedy ceny są inne, wszystko kosztuje więcej, rów-nież pensje zawodników.
• Kto najbardziej zaimponował transferami?
– Mimo wszystko Arka, to może być dla niej ostatni dzwonek do awansu. Jednak odnoszę wrażenie, że te transfery mogły zostać zrobione na kredyt. Arka zaszalała, bo to nie są tani zawodnicy. Odwrotną taktykę przyjęła Termalica, która odchudziła kadrę. Górnik natomiast wykonał przemyślane ruchy.
• Na konferencji przed sezonem Szatałow powiedział, że przede wszystkim nie będzie chciał niczego zepsuć.
– Chyba miał na myśli długi okres przygotowawczy. Zima ciągnie się niemiłosiernie i długi rozbrat z piłką jest zawsze niewiadomą, bo można wiele schrzanić. Ale tutaj jestem spokojny, ponieważ Jurij to wyważony trener i umie skutecznie szturmować bramy ekstraklasy.
• Duże są różnice między 1 ligą i ekstraklasą?
– W tej lidze gra wielu zawodników, którzy z powodzeniem mogliby występować wyżej, jednak decydują sprawy mene-dżerskie. Drużyny z góry tabeli na pewno nie odstają od poziomu ekstraklasowego. Wystarczy popatrzeć na ostatnich benia-minków Zawiszę i Cracovię.
• I nie nudzi pana komentowanie pierwszej ligi?
– Nie, ale czasem jest niedosyt i chciałoby się więcej. Mamy mniej meczów do komentowania niż w ekstraklasie, bywają też nietrafione wybory spotkań. Dlatego są chwile, kiedy człowiek tęskni za czymś innym.
• Na które stadiony jeździ pan najchętniej?
– Na przykład do Łęcznej czy Bełchatowa. Tam niczego nie brakuje, poza… ekstraklasą. Są bardzo dobre warunki do pracy, stadiony, atmosfera i fajni, otwarci ludzie. I to właśnie ludzie robią największą różnicę, bo ci z 1 ligi nie są tak korporacyjni i zepsuci jak w ekstraklasie.
Rozmowę przeprowadzono 8 marca, przed rozegraniem sobotnich meczów.