Radamer Falcao to prawdziwy specjalista od zwycięstw w Lidze Europy. W poprzednim sezonie Kolumbijczyk wygrał europejski puchar pocieszenia w barwach FC Porto, tym razem okazał się najlepszy razem z kolegami z Atletico Madryt. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii w finałowym spotkaniu pokonali 3:0 Athletic Bilbao.
26-latek, który po raz drugi z rzędu został królem strzelców Ligi Europy, z łatwością minął Jona Aurtenetxe i bez kłopotów skierował futbolówkę do siatki. Wynik, na pięć minut przed końcem meczu, ustalił Brazylijczyk Diego.
Atletico było lepsze i wygrało zasłużenie. Piłkarze z Bilbao stworzyli sobie kilka niezłych sytuacji, ale nie potrafili wykorzystać żadnej z nich.
Rewelacyjny Iker Muniain i Fernando Llorente, kreowany na następcę Davida Villi, tym razem zawiedli. Po meczu mogli skryć twarze w dłoniach i żałować straconej szansy na zdobycia pierwszego europejskiego pucharu w dziejach klubu.
W zupełnie innym nastroju był Diego Pablo Simeone, który jako trzeci w historii, po Dino Zoffie i Hubbie Stevensie, wygrał Ligę Europy jako piłkarz i trener.
– Zwycięstwo jest zawsze wspaniałe, choć jako piłkarz masz większy wpływ na to, co się stanie. Biegniesz, strzelasz, przy odrobinie szczęścia jednym kopnięciem możesz zmienić losy meczu. Szkoleniowcowi pozostaje tylko stać przy linii i podpowiadać. Czasem to bardzo frustrujące, ale daje też wiele radości – powiedział Simeone na oficjalnej stronie Atletico.
Po meczu doszło do starć kibiców z policją na ulicach Madrytu. Trzydzieści siedem osób zostało rannych podczas zamieszek, do których doszło, gdy tysiące fanów Los Rojiblancos świętowało zwycięstwo swoich idoli pod pomnikiem Neptuna, który jest dla nich tradycyjnym miejscem spotkań.