ROZMOWA Z Tomaszem Mikulskim, sędzią piłki nożnej
„To największa pomyłka od czasu gola ręką Diego Maradony”, „Nawet Stevie Wonder widział, że piłka była w bramce”. To nieliczne komentarze po meczu piłkarskich mistrzostw świata w RPA pomiędzy Niemcami i Anglią, które nadają się do druku. Przy stanie 1:2 Anglicy zdobyli prawidłowego gola, ale bramka nie została uznana, bo sędziowie nie zauważyli, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Wpadek na tegorocznym mundialu było zresztą więcej.
• Po błędzie sędziego Jorge Larriondy, który nie uznał gola Franka Lamparda w meczu z Niemcami powróciły dyskusje na temat wprowadzenia w piłce nożnej telewizyjnych powtórek dla arbitrów. Jest pan za?
– Zdecydowanie tak. Chyba każdy sędzia piłkarski odpowiedziałby tak samo. Przecież to znacznie ułatwiłoby nam pracę. Wszyscy wieszają psy na sędziach za pomyłki, ale czasami nie sposób wszystko wychwycić. Analizując powtórki w telewizji trzeba czasami spojrzeć na sytuację z różnych kamer. Arbiter podczas meczu jest tak naprawdę zdany na siebie i na swoich asystentów. Z mojego punktu widzenia byłoby to świetne rozwiązanie, bo pozwalałoby nam kontrolować znacznie więcej sytuacji na boisku.
• Ostatnio pojawia się coraz więcej pomysłów, jak wyeliminować wpadki sędziów. Powtórki, dodatkowi arbitrzy liniowi i piłka z czipem, dzięki któremu po przekroczeniu linii bramkowej arbiter dostawałby specjalny sygnał. Co byłoby najlepszym rozwiązaniem?
– Jeżeli chodzi o piłki, to w grę wchodziłyby tylko sytuacje, w których futbolówka przekracza linię bramkową, czy końcową. W pozostałych taka zmiana byłaby zupełnie nieprzydatna. Pomysł z sędziami był już nawet testowany podczas tegorocznych meczów Ligi Europejskiej.
• Sprawdził się?
– Tak, bo arbitrzy wychwycili sporo spornych sytuacji. Z tego, co wiem w przyszłym sezonie można się spodziewać kolejnych testów w tym temacie. Niestety: to dodatkowe koszty. A wprowadzenie powtórek, w jakiejkolwiek postaci oznaczałoby jednak największą rewolucję w futbolu od wielu lat. Jako doświadczony sędzia wiem, że rozmowy na ten temat zawsze pojawiają się podczas wielkich turniejów. Zawsze, kiedy w krótkim czasie rozgrywana jest tak duża liczba spotkań, jak na mistrzostwach świata. Wówczas pomyłki muszą się pojawić. Nie da się tego wyeliminować. Kiedy jakiś sędzia popełnia rażący błąd rozpoczyna się nagonka i kibice domagają się zmian. FIFA na razie pozostaje jednak nieugięta na te głosy.
• Właśnie, światowa federacja za każdym razem szybko ucina wszelkie dyskusje na ten temat. W innych dyscyplinach, chociażby w koszykówce sędziowie korzystają już z zapisu wideo.
– FIFA ma dwa główne argumenty. Po pierwsze wszystkie mecze piłkarskie powinny się toczyć według tych samych zasad. O ile wprowadzenie technologii na meczach mundialu byłoby bardzo łatwe, a koszty niezbyt odczuwalne to ciężko to samo powiedzieć o spotkaniach w niższych klasach rozgrywkowych. W naszej II czy III lidze coś takiego byłoby nie do pomyślenia.
• W ten sposób powstałyby dwie dyscypliny sportu…
– Tak. Jedna dla tych wielkich i bogatych, a druga dla maluczkich, których nie byłoby stać na wprowadzenie zmian. Druga sprawa to fakt, że błędy są po prostu częścią piłki nożnej i tak naprawdę zwiększają jej atrakcyjność. Mylą się przecież zarówno amatorscy arbitrzy, w najniższych klasach rozgrywkowych, a także ci najlepsi, zawodowi zarabiający na sędziowaniu pieniądze. Po prostu nie ma reguły. Proszę popatrzyć, że chyba w każdym kraju, w którym gra się w piłkę nożną większość stacji telewizyjnych ma swoje programy tylko i wyłącznie dotyczące analizy pracy sędziów. Jak pokazują badania właśnie te audycje cieszą się największym zainteresowaniem widzów. Przez błędy w futbolu pojawiają się największe skandale, dramaty. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której tego wszystkiego by nie było. Futbol byłby wówczas zdecydowanie nudniejszy.
• A jak wyobraża pan sobie korzystanie z telewizyjnych powtórek podczas meczów?
– Na pewno musiałoby to dotyczyć wyłącznie kluczowych sytuacji, które decydują o wyniki spotkania. FIFA nie chce się zgodzić na wprowadzenie technologii także z tego powodu, że znacznie zahamowałoby to płynność gry. Ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której sędziowie przy każdym spornej piłce, groźnym faulu, czy próbie wymuszenia rzutu karnego udawaliby się w kierunku linii bocznej i razem z sędzią technicznym rozpoczynali seans. Nie miałoby to również dobrego wpływu na piłkarzy.
• Sądzi pan, że w najbliższym czasie doczekamy się zmiany stanowiska ze strony FIFA i że ta rewolucyjna zmiana w piłce nożnej wkrótce dojdzie do skutku?
– Wydaje mi się, że nie ma na to zbyt wielkich szans. Przedstawiciele FIFA bardzo sceptycznie podchodzą do tego tematu. Na pewno bardziej otwarta jest UEFA. To ona postanowiła na eksperyment ze wspomnianymi przeze mnie sędziami liniowymi podczas spotkań Ligi Europejskiej, ale do telewizyjnych powtórek jeszcze daleka droga.
FOT. PAP/EPA/NIC BOTHMA, PAP/EPA/VASSIL DONEV, PAP/EPA/HALDEN KROG, PAP/EPA/RUNGROJ YONGRIT
Sedzia larionda
Sędzia Jorge Larrionda i nieuznany gol Franka Lamparda, piłka dwukrotnie odbiła się za linią bramkową, ale sędziowie tego nie zauważyli.
S6
Sędzia Rossetii i gol Carlosa Teveza w meczu z 1/8 finału mundialu z Meksykiem. Napastnik Manchesteru City wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości, ale był na wyraźnym spalonym. Ten gol znacznie pomógł Argentynie w wyeliminowaniu Meksyku.
KOLEJNE WPADKI
W innym spotkaniu 1/8 finału, w którym Urugwaj zmierzył się z Koreą Południową arbitrzy popełnili dwa rażące błędy w pierwszej połowie. Przy stanie 1:0 dla Urugwaju najpierw arbiter niesłusznie pokazał spalonego, kiedy Luis Suarez wychodził sam na sam z bramkarzem rywali. Później sędzia nie podyktował rzutu karnego po ewidentnym zagraniu ręką jednego z graczy Korei. Na szczęście wynik nie został wypaczony, bo podopieczni trenera Oscara Tabareza wygrali 2:1.
Valon Behrami i Yoann Gourcuff na własnej skórze przekonali się o nowych wytycznych FIFA, która nakazywała „nie cackać” się z zawodnikami i sięgać po czerwone kartki w przypadku ataków łokciem. Obaj piłkarze zostali jednak zbyt pochopnie wyrzuceni z boisk, co znacznie osłabiło ekipy Szwajcarii i Francji. Mocno dyskusyjne czerwone kartoniki obejrzeli też: Brazylijczyk Kaka i Chilijczyk Marco Estrada.