Dziś o godz. 20.45 zostanie rozegrany finał Ligi Mistrzów. Na legendarnym stadionie Wembley w Londynie zmierzą się Borussia Dortmund i Bayern Monachium
W naszym kraju większość fanów piłki nożnej będzie oglądała to spotkanie z perspektywy kibicowania trzem rodakom. Trudno się dziwić, w końcu jeszcze nigdy Polacy nie odgrywali tak wielkiej roli w drużynie finalisty Ligi Mistrzów.
Na świecie wszyscy podkreślają jednak w szczególności fakt, że po raz pierwszy w historii, w meczu o tytuł najlepszej drużyny w Europie zmierzą się dwa niemieckiej kluby oraz – nie ma co ukrywać – że będzie to starcie Dawida z Goliatem.
Bawarczycy zaliczają się do najbogatszych klubów na świecie, płacą nie gorzej niż angielskie i hiszpańskie tuzy, a gdyby chcieli, mogliby wystawić dwie bardzo silne jedenastki. Borussia dopiero zaczyna się zaliczać do europejskiej czołówki. O ile świetne wyniki udało się jej osiągnąć niemal z marszu, o tyle finansowo między nią a Bayernem jest jeszcze kilka lat różnicy.
Potencjał podstawowych jedenastek obu zespołów nie różni się już tak bardzo. Tyle, że Bayern ma więcej gwiazd, a jego olbrzymią siłą są zmiennicy. Tych ostatnich w Dortmundzie brakuje.
Dlatego wiadomość, że wielkim finale zabraknie kontuzjowanego Mario Goetze, była dla fanów klubu z Nadrenii Północnej-Wesfalii potężnym ciosem. I to mimo, że nadzieja niemieckiej piłki, która po sezonie odejdzie do Monachium, jest dziś w Dortmundzie wrogiem publicznym numer jeden.
– Finał to był mój cel, ciężko walczyłem o występ w nim w ostatnich tygodniach. Jest mi bardzo przykro, że nie będę w stanie pomóc drużynie w tym arcyważnym meczu.
Będę jednak w Londynie, będę wspierał chłopaków z trybun z całych sił – powiedział na oficjalnej stronie BVB Goetze, który przegrał z urazem uda. Kevin Grosskreutz, choć ulubieniec publiczności, to jednak nieco niższa klasa.
Ekipa Jurgena Kloppa ma nad rywalem jedną przewagę. Będzie mogła zagrać na totalnym luzie. Lewandowski i spółka nie muszą nic, mogą wszystko. Gwiazdy Bayernu będą musiały poradzić sobie za to z olbrzymią presją. Z pewnością się sprężą, bo mają Borussii coś do udowodnienia.
Dwa lata z rzędu bez mistrzowskiego tytułu nie zdarzają się w Bawarii często, a na takie upokorzenie monachijczyków zdobył się właśnie klub z Dortmundu. Ekipa z Signal Iduna Park przed rokiem wywalczyła też puchar kraju, gromiąc w finale Bayern 5:2.
W tym roku jest zupełnie inaczej. Podopieczni Juppa Heynckesa mieli okazję świętować już odzyskanie tytułu w lidze, awansowali również do finału Pucharu Niemiec i Champions League. W obu są zdecydowanymi faworytami, ale tylko w Europie zagrają z Borussią, która napsuła im już tak wiele krwi.
ZOBACZ W TV
Początek finałowego starcia w sobotę o godz. 20.45. Transmisja na żywo w TVP 1, Canal + Sport HD, nSport HD oraz w internecie na sport.tvp.pl.