Kostaryka – Polska 1:2 (1:1)
1:0 – Ronald Gomez (25), 1:1 – Bartosz Bosacki (33), 1:2 – Bartosz Bosacki (66).
SKŁADY
Kostaryka: Porras – Drummond (70 Wallace), Marin, Umana – Gonzalez (82 Hernandez), Solis, Centeno, Bolanos (78 Saborio), Badilla – Gomez, Wanchope.
Polska: Boruc – Baszczyński, Bąk, Bosacki, Żewłakow – Smolarek (85 Rasiak), Radomski (63 Lewandowski), Szymkowiak, Krzynówek – Jeleń, Żurawski (46 Brożek).
Żółta kartka: Umana, Marin, Gomez, Badilla, Gonzalez (K) – Radomski, Bąk, Żewłakow, Baszczyński, Boruc (P). Sędziował: Shamsul Maidin (Singapur). Widzów: 43 000.
Paweł Janas nie dokonał żadnej rewolucji w składzie. Jedynie w miejsce pauzującego za kartki Radosława Sobolewskiego wprowadził Mirosława Szymkowiaka. Pozostałe pozycje bez zmian, tak jak bez zmian pozostała forma Macieja Żurawskiego z Jackiem Krzynówkiem oraz gra całego zespołu. Przynajmniej w pierwszej fazie meczu. Mało ruchu, wolne rozgrywanie akcji, podawanie piłki do tyłu, brak walki i zaangażowania, źle wykonywane stałe fragmenty oraz niestwarzanie zagrożenia pod bramką rywali, to wszystko do czego przyzwyczaili wcześniej Polacy, powróciło jak senny koszmar. Żal było patrzeć. W dodatku w 25 min Jacek Bąk faulował tuż przed polem karnym, a Ronald Gomez mocnym strzałem po ziemi uzyskał prowadzenie. Piłka po jego strzale przedarła się przez mur i przeleciała między... nogami Artura Boruca. Uczucie wstydu zaczęło coraz mocniej narastać.
Do 33 min. Wtedy wreszcie, po przeszło trzy i pół godzinie nasi reprezentanci zdobyli gola. W dodatku po rzucie rożnym. Z kornera dośrodkował „Żuraw” (!), błąd popełnił bramkarz, a Bosacki odbijając futbolówkę od poprzeczki wpakował ją do siatki.
Po przerwie kibice znad Wisły skandowali „jeszcze jeden, jeszcze jeden” i ich doping został nagrodzony. Drugi gol i drugi z rzutu rożnego. Tym razem zacentrował Krzynówek, a do piłki, pomimo asysty Paulo Wanchope’a, najwyżej wyskoczył „Bosy”. Defensor Lecha Poznań strzelił na MŚ dwie bramki w jednym meczu, co po raz ostatni udało się Zbigniewowi Bońkowi w 1982 roku w spotkaniu z Belgią.
Pierwsze Niemcy, drugi Ekwador, trzecia Polska, czwarta Kostaryka – oto końcowa kolejność w grupie A. Zwycięstwo na pożegnanie nad Kostaryką, podobnie jak w Korei nad USA, było tylko otarciem łez. W Weltmesterschaft Deutschland 2006 nikt nie oczekiwał cudów. Oczekiwano natomiast przyzwoitej i dobrze nakreślonej gry, walki do upadłego, godnego reprezentowania kraju. Wyjścia z grupy. Dla piłkarzy, trenerów, sztabu szkoleniowo-medycznego i działaczy okazało się to zadaniem ponad miarę. Jakie zostaną wyciągnięte wnioski i jakie nastąpią zmiany? – Nie myślałem o dymisji, tylko o Kostaryce – odparł tuż po ostatnim gwizdku Janas. •