W ubiegłym sezonie Górnik i Bełchatów grały razem w pierwszej lidze, wywalczając awans do ekstraklasy. Minimalnie lepsi okazali się "Brunatni”, którzy rzutem taśmę, w ostatniej kolejce zepchnęli łęcznian z pierwszego miejsca.
W osiemnastu dotychczasowych meczach Górnik wygrał tylko raz, ponosząc aż jedenaście porażek, w tym mocno wstydliwą 0:6 w 2007 roku podczas występów w ekstraklasie. – To już się nie liczy, ani wcześniejsze spotkania, ani miniony sezon – uważa łęczyński pomocnik Veljko Nikitović. – Przegraliśmy u siebie na wiosnę, ale tamten mecz po prostu nam nie wyszedł. Ten będzie już zupełnie inny, w ekstraklasie i o inną stawkę. Trzeba wygrać i utrzeć gościom nosa. Jeśli popatrzy się w tabelę, to można zaryzykować, że zanosi się na ciekawe wydarzenie. Tym bardziej, że obie drużyny w dwóch pierwszych kolejkach pokazały interesującą piłkę i udowodniły, że ich awans nie był dziełem przypadku – dodał Serb.
W podobnym tonie wypowiadają się przeciwnicy. – Górnik Łęczna jest takim samym beniaminkiem jak my. Jednak nie możemy tak na niego patrzeć, tylko podejść do rywala tak samo poważnie, jak w poprzednich meczach, które zakończyły się naszymi zwycięstwami. Chcemy znowu zdobyć trzy punkty i podtrzymać dobrą serię. To jest na razie mała seria, ale chcemy cały czas windować ją do góry – powiedział na klubowej stronie Kamil Poźniak z GKS.
A trener bełchatowian Kamil Kiereś dodał: – Punkty, które mamy na swoim koncie wywalczyliśmy ciężką pracą na boisku. Nie można żyć wielkością i przeszłością, bo do wielkości dochodzi się wyłącznie pracą. My nie pompujemy balonika, zrobił się wokół nas szum, ale nam to w niczym nie przeszkadza i nadal robimy swoje – stwierdził szkoleniowiec.
Bełchatów w dwóch meczach, w których pokonał Legię Warszawa i Koronę Kielce, zagrał w identycznym ustawieniu. Jurij Szatałow też nie robi rewolucji w swojej jedenastce. Przeciwko Ruchowi Chorzów miejsce chorego Przemysława Kaźmierczaka zajął Veljko Nikitović. Teraz pewnie kapitan Górnika usiądzie za ławce i w składzie znowu zagra zawodnik pozyskany ze Śląska Wrocław. Ale to może nie być jedyna roszada, bo w ostatnim dniach "zielono-czarni” zakontraktowali Shpetima Hasaniego i to właśnie 32-letni napastnik powinien wybiec na boisko zamiast Pawła Buzały.