(fot. Maciej Kaczanowski)
Tylko rok trwała przygoda snajperki z Nigerii z Górnikiem Łęczna
Przypomnijmy, że 22-letnia snajperka dołączyła do zespołu Roberta Makarewicza przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu. Praktycznie z miejsca stała się centralną postacią drużyny i potrafiła przesądzić o wynikach wielu spotkań. Łącznie w Ekstralidze zdobyła aż 20 bramek, co dało jej koronę najlepszej strzelczyni, którą wspólnie dzierży z Dominiką Kopińską z TME UKS SMS Łódź.
Niestety, ale Macleans już więcej nie zobaczymy w koszulce Górnika. Nigeryjka postanowiła spróbować swoich sił w mocniejszej lidze. Na razie jeszcze nie ma oficjalnych informacji dotyczących jej nowego pracodawcy. Wiele wskazuje jednak na to, że wybierze kierunek włoski lub rosyjski. W grze jest również ponoć wyjazd do USA. – Kolejny sezon kończymy w ten sposób, że tracimy najlepszą snajperkę. Rok temu odejść od nas zdecydowały się Ewelina Kamczyk i Nikola Karczewska. To na pewno duża strata. Podjęliśmy jednak już działania, które mają na celu zastąpienie Macleans – mówi Robert Makarewicz.
Wiadomo już, że w Łęcznej nie zobaczymy także Nataszy Górnickiej oraz Jolanty Siwińskiej. Ta pierwsza zakończyła karierę sportową, a druga postanowiła ją zawiesić. Przez pół roku z trybun mecze będzie obserwować kontuzjowana Marcjanna Zawadzka. Agata Guściora, inna z zawodniczek wyłączonych z gry z powodów zdrowotnych, pauzować będzie prawdopodobnie jeszcze dłużej.
Obecnie łęcznianki są już na urlopach. Ich koniec zaplanowany jest na 11 lipca. Przez pierwsze dni Górnik będzie ćwiczyć na własnych obiektach. W dniach 20-21 lipca weźmie udział w turnieju w Białymstoku, gdzie wystąpią również Medyk Polomarket Konin, Stomilanki Olsztyn czy ekipy z Łotwy oraz Litwy. Bezpośrednio ze stolicy Podlasia piłkarki Górnika udadzą się na tygodniowe zgrupowanie do Morąga, gdzie czekać ich będą towarzyskie mecze z AP Lotos Gdynia oraz Stomilankami. Po powrocie z obozu łęcznianki będą już tylko ćwiczyć u siebie. W tym czasie zmierzą się m.in. z beniaminkiem Ekstraligi, HydroTruckiem Radom. – Nie zamierzamy nakładać na zespół dodatkowej presji. W swojej kolekcji mam jednak już brązowy oraz srebrny medal. Naturalnym ruchem wydaje się podnoszenie poprzeczki – kończy Robert Makarewicz.