GKS Górnik Łęczna poniósł drugą porażkę z rzędu. Podopieczne Patryka Błaziaka zostały rozbite przez GKS Katowice.
– Mecz ze Śląskiem to zdecydowane wypadek przy pracy, co udowodnimy w kolejnych meczach. Jesteśmy spokojne przed sobotnim spotkaniem, czujemy się dobrze przygotowane. Naszym celem jest dopisywać co tydzień trzy punkty. Różnice punktowe są niewielkie, dlatego nie martwi mnie miejsce, na którym obecnie się znajdujemy. Na tabelę spojrzymy po ostatniej kolejce – przekonywała przed sobotnim spotkaniem z GKS Katowice Katja Skupień. Liderka Górnika nawiązywała do spotkania ze Śląskiem Wrocław, kiedy łęcznianki niespodziewanie przegrały 1:3.
Po zakończeniu rywalizacji z GKS Katowice możemy być już pewni, że tamta porażka nie była wypadkiem przy pracy, a Górnik jest po prostu w kryzysie. Katowice mogły wygrać w Łęcznej znacznie wyżej, a gospodynie fakt, że utraciły tylko cztery bramki mogą zawdzięczać szczęściu oraz fenomenalnie dysponowanej Sandrze Urbańczyk. Wszak relacja z pierwszej połowy mogłaby się zamknąć w opisie kolejnych fenomenalnych interwencji młodej golkiperki.
W 14 min zatrzymała w wielkim stylu piłkę po uderzeniu Nicoli Brzęczek. W 20 min Urbańczyk w sobie tylko znany sposób obroniła strzał Amelii Bińkowskiej oddany z metra. Ta sama zawodniczka chwilę później przegrała pojedynek jeden na jednego z bramkarką Górnika, a w kolejnej akcji popisała się fantastyczną interwencją po strzale Brzęczek.
W drugiej połowie jednak nawet kapitalna Urbańczyk nie była w stanie zatrzymać zawodniczek GKS Katowice. Młoda bramkarka może mieć pretensje do swoich koleżanek, bo w 60 min mierząca 171 cm Bińkowska zaskoczyła obronę Górnika i pokonała Urbańczyk strzałem głową. Później było już tylko gorzej. Na gola polowała wprowadzona w 70 min Julia Włodarczyk. 22-latka dwa razy trafiła w słupek, a w 77 min pięknie wyłożyła piłkę Klaudii Słowińskiej, która dała przyjezdnym drugą bramkę.
Ozdobą meczu był jednak strzał nożycami Aleksandry Nieciąg. Piękne uderzenie było jednak poprzedzone całą serią niefrasobliwych zagrań ze strony Górnika. Wynik w doliczonym czasie gry ustaliła Klaudia Maciążka.
GKS Górnik Łęczna – GKS Katowice 0:4 (0:0)
Bramki: Bińkowska (60), Słowińska (77), Nieciąg (84), Maciążka (90+4)
Górnik: Urbańczyk – Skupień, Zawadzka, Kazanowska, Cyraniak, Kłoda, Hałatek (69 Nestorowicz), Dereń (57 Posiewka, 82 Skrzypczak), Fabova, Rapacka, Piętakiewicz (69 Drąg).
Karowice: Seweryn - Olszewska, Hajduk, Misztal, Turkiewicz (80 Konkol), Grzybowska, Nieciąg (86 Kulig), Bednarz (80 Grzegorczyk), Słowińska, Bińkowska (70 Włodarczyk), Brzęczek (46 Maciążka).
Żółte kartki Drąg – Grzegorczyk. Widzów: 600.
Powiedzieli po meczu
Patryk Błaziak (trener Górnika Łęczna)
- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu solidna. Wyszliśmy nisko w obronie i czekaliśmy na przechwyt piłki. Właśnie w tym elemencie upatrywaliśmy szansy na znalezienie otwierającej bramki. Na drugą połowę właściwie nie wyszliśmy, a wszystko kompletnie posypało się po utraci pierwszej bramki. Wówczas opuściliśmy gardę, a tego nie chcieliśmy zrobić. W kobiecej piłce przecież każdy wynik można odkręcić. Tymczasem w naszej grze pojawił się chaos i oddawanie piłki za darmo. To sprawiło, że wynik jest bardzo bolesny.
Karolina Koch (trenerka GKS Katowice)
- Wynik jest wymarzony. Bramki udokumentowały dobrą grę moich podopiecznych. W pierwszej połowie moje zawodniczki także dobrze grały, ale brakowało bramek. Niektóre nasze akcje były bardzo spektakularne, więc to jest dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Niedługo zagramy z Górnikiem w ćwierćfinale Orlen Puchar Polski. Chcemy jeszcze poprawić kilka elementów. W piłce wszystko jest możliwe, więc nie skupiamy się na myśleniu o mistrzostwie Polski i wynikach Pogoni Szczecin. Zobaczymy, gdzie zaprowadzi nas takie podejście.
Marcjanna Zawadzka (zawodniczka Górnika Łęczna)
- To nie był dla nas łatwy mecz. Rywalki wykorzystały swoje sytuacje, a my tego nie potrafiłyśmy zrobić. Ten wynik boli, ale nie spuszczamy głów.
Aleksandra Nieciąg (zawodniczka GKS Katowice)
- Nie spodziewałam się tak wysokiego wyniku. Jednak już po pierwszej połowie, wiedziałyśmy, że potrafimy tworzyć sobie sytuacje. Cieszę nie tylko zdobyte bramki, ale również skuteczność. Grałyśmy bardzo konsekwentnie w obronie i kreowałyśmy fajne akcje. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowane motorycznie, co sprawiło, że w drugiej połowie stworzyłyśmy sobie jeszcze więcej sytuacji. Miałyśmy w sobotę po prostu więcej siły.