(fot. Piotr Michalski)
Spotkanie, które rozpocznie się o 18.30 zamknie cykl eliminacji mistrzostw świata
W czystej teorii Polska ma jeszcze szanse na zakwalifikowanie się do spotkań barażowych o udział w mundialu, który odbędzie się w 2023 r. na boiskach w Australii i Nowej Zelandii. Problem w tym, że to tylko i wyłącznie teoria. Aby Biało-Czerwone przedłużyły swoje szanse na awans do tej imprezy musiałby się stać cud.
Polki rywalizujące w grupie F obecnie zajmują w niej 3 miejsce. Bilety na mistrzostwa w kieszeni mają już Norweżki, które awans zapewniły sobie w czwartek pokonując 1:0 Belgię. Skandynawki w 9 meczach wywalczyły aż 25 pkt. Drugie miejsce z 19 „oczkami” na koncie zajmuje Belgia, a 2 pkt za nią jest Polska. I rzeczywiście kibice nad Wisłą mogliby emocjonować się starciem w Lublinie i liczyć punkty, gdyby nie fakt, że Belgia w ostatniej kolejce gra z Armenią. Ormianki są zdecydowanie najsłabszą drużyną w grupie F. W 9 spotkaniach nie zdobyły nawet punktu, straciły aż 64 bramki, zdobyły 1. Warto też przytoczyć wynik bezpośredniego spotkania Belgii i Armenii z pierwszej rundy. Belgijki w Leuven wygrały aż 19:0. A trzeba pamiętać, że awans Polski do barażów nastąpi tylko w przypadku spełnienia dwóch warunków. Pierwszy to zwycięstwo Biało-Czerwonych nad Kosowem. Drugi to wygrana Armenii w meczu z Belgią. I o ile ten pierwszy wydaje się być możliwy do spełnienia, to ten drugi byłby jednym z największych cudów w historii kobiecego futbolu.
Wypada się więc skupić na aspektach szkoleniowych wtorkowego meczu. Nina Patalon od wielu miesięcy stara się skrupulatnie budować reprezentację narodowo, co jej wychodzi z niezłym skutkiem. Biało-Czerwone potrafią rywalizować z bardzo mocnymi przeciwnikami, chociaż zazwyczaj kończą te mecze ze spuszczonymi głowami. Ze słabszymi rywalami zazwyczaj wygrywają, chociaż trzeba zauważyć, że nie są to bezproblemowe triumfy. Tak było chociażby w czwartek w Elbasan, kiedy Polki wymęczyły zwycięstwo 2:1 nad Albanią. - Brakowało skuteczności, ale też dynamiki. Nie będę szukać usprawiedliwień, bo cieszy nas to, że po dwóch porażkach znów wygraliśmy. Fragmentami zagraliśmy bardzo dobrze w ataku i dobrze wyglądaliśmy w wysokiej obronie. A to, że Albania będzie nas kontrować oraz to, że Doci i Krasniqi to są świetne piłkarki i potrafią robić cuda w grze jeden na jeden, to doskonale wiedzieliśmy. Trzeba się cieszyć z tego, że potrafiliśmy odpowiedzieć po straconej bramce i stworzyliśmy sobie w sumie sporo sytuacji – powiedziała stronie laczynaspilka.pl Nina Patalon.
Kosowo to drużyna lokowana półkę niżej niż Albania, więc kibice na Arenie Lublin powinni spodziewać się gradu bramek. O te ma się kto postarać, bo przecież w naszej kadrze są zawodniczki występujące w największych europejskich klubach. Liderką jest Ewa Pajor z VfL Wolfsburg. Wypada jednak wymienić również Paulinę Dudek z PSG, Agatę Tarczyńską z Werderu Brema czy Kingę Kozak z Glasgow City FC. W kadrze są również dwie przedstawicielki Górnika Łęczna – Klaudia Lefeld i Weronika Kaczor. Większe szanse na grę ma ta pierwsza, chociaż ona akurat nie zachwyciła w trakcie czwartkowej potyczki z Albanią.
Mecz na Arenie Lublin rozpocznie się o godz. 18.30. Kibice, którzy nie zdecydują się wybrać na stadion, mogą również śledzić bezpośrednią transmisję z wydarzeń w Lublinie na antenie TVP Sport.
Łęcznianki w kadrze
Swój mecz w narodowych barwach rozegrała również Klaudia Fabova. Snajperka Górnika rozegrała całe spotkanie w reprezentacji Słowacji, która w Gori pokonała 4:0 Gruzję. Kadra naszych południowych sąsiadów nie ma już szans na awans do mistrzostw świata.
Klub z Łęcznej miał znacznie liczniejsze przedstawicielstwo w reprezentacji Polski U-17. Młode Biało-Czerwone pokonały 2:1 Estonię, a na murawie zameldowały się Sandra Urbańczyk, Jagoda Cyraniak, Emilia Szymczak, Anna Gliszczyńska i Inez Sikora.