Rok temu Górnik Łęczna po siedmiu latach powrócił w szeregi ekstraklasowych zespołów. Pierwszy sezon miał być dla podopiecznych Jurija Szatałowa bardzo ciężki. Po udanym początku niektórzy zbyt szybko zaczęli snuć mocarstwowe plany i konieczność walki o utrzymanie w fazie finałowej przyjęli jako policzek. Tymczasem uniknięcie degradacji należy uznać za sukces beniaminka, który dysponował przecież zdecydowanie najmniejszym budżetem w całej ligowej stawce.