Porażką z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza Górnik Łęczna mocno skomplikował swoją sytuację w ligowej tabeli. Jeżeli zielono-czarni wciąż marzą o awansie do grupy mistrzowskiej, muszą gromadzić punkty na mocniejszych przeciwnikach
Może to jeszcze nie pora, żeby bić na alarm, bo zielono-czarni wciąż mają niezłą pozycję wyjściową, zaledwie dwa punkty straty do grupy mistrzowskiej i wszystko w swoich nogach, żeby zrealizować cel, jaki sami przed sobą postawili, ale w ciągu pięciu dni mocno skomplikowali swoją sytuację. W trzech spotkaniach z rywalami, z którymi bezpośrednio rywalizują o miejsce w ósemce, wywalczyli zaledwie trzy punkty. Pechowo, bo gdyby byli skuteczniejsi, mogliby dopisać do swojego konta nawet dziewięć.
Właśnie brak skuteczności jest największym problemem Górnika na wiosnę. Z pięciu rozegranych spotkań tylko w jednym, przeciwko Koronie Kielce, potrafili strzelić więcej niż jednego gola. W sobotę w meczu z Termaliką dominowali przez większość czasu, ale niewiele z tego wynikało, bo kolejne świetne sytuacje były zaprzepaszczane.
– Wrzutek było dużo, ale mało konkretów. Chciałbym, żeby te dośrodkowania zawsze dochodziły do naszych napastników i te bramki padały. Coś trzeba zmienić, żeby te bramki padały, bo skuteczność jest słaba – narzekał po meczu Grzegorz Bonin. – Tracimy bramkę z jednego dośrodkowania, później błąd obrony i znów tracimy. To, że nie strzelamy, to nasza bolączka, ale że trzeci mecz z rzędu tracimy w podobny sposób, to już choroba. Także będziemy się starali tę chorobę wyeliminować – dodał trener Jurij Szatałow.
Rosjanin miał nieco ograniczone pole manewru, bo nie mógł skorzystać z Grzegorza Piesio. W tej sytuacji na skrzydle postawił na nominalnego środkowego pomocnika, Marcosa. Nie był jednak z niego zadowolony.
– Spisał się bardzo średnio, nie przyostrzał gry, dużo pojedynków przegrał. Jedyny plusik, jaki można mu zaliczyć to niezłe dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. Namawiałem go, żeby grał trochę szerzej, ale cały czas schodził do środka. To się nie udawało, bo Termalica zagęszczała środek. Trudno, takie ma nawyki, ale będziemy go przekonywali do szerszej gry z boku – powiedział Szatałow.
W kolejnym spotkaniu Hiszpan z powrotem powędruje więc zapewne na ławkę. Niewykluczone, że podobną drogę obierze inny z pozyskanych zimą zawodników. Litewski bramkarz Dziugas Bartkus, który w poprzednich meczach popełnił już dwa poważne błędy, znów ma sobie coś do zarzucenia. – Mieliśmy wątpliwości na kogo postawić, wahaliśmy się dość długo, rozmawialiśmy, ale ostatecznie zdecydowaliśmy, że go wystawimy. Niestety, druga bramka na jego konto – ocenił Szatałow.
Górnikowi na pewno nie pomoże kalendarz. Mecze z tymi teoretycznie najsłabszymi przeciwnikami już za nim. Teraz trzeba będzie zmierzyć się z Jagiellonią Białystok, Zagłębiem Lubin, Cracovią oraz Lechem Poznań. Strata do ósmej w tabeli Lechii Gdańsk to wciąż tylko dwa punkty, ale kilka zespołów ma do rozegrania jeszcze zaległe mecze. W przypadku niekorzystnych wyników za chwilę zrobi się jeszcze bardziej ciasno i zamiast przed siebie, trzeba będzie oglądać się za plecy.