Motor Lublin będzie musiał sobie przez dłuższy czas radzić bez Kamila Kruka. Środkowy obrońca w tym tygodniu przeszedł operację kolana, która zakończyła się sukcesem. W tej rundzie zawodnik może już jednak nie pojawić się na boisku.
Kruk doznał urazu już na inaugurację podczas meczu z Rakowem Częstochowa. Po raz pierwszy sygnalizował, że ma problemy ze zdrowiem po kwadransie, kiedy sam wybił piłkę na aut. Wytrwał jednak na murawie do 42 minuty, kiedy ostatecznie zmienił go Marek Bartos.
24-latek nie brał już udziału w kolejnych spotkaniach Motoru. Co więcej, w piątek okazało się, że kontuzja jest poważniejsza i piłkarza pozyskanego z Zagłębia Lubin czeka dłuższa przerwa. W grę wchodzą nie tygodnie, a miesiące nieobecności.
Szczęście w nieszczęściu, że ostatnio do gry wrócił inny stoper – Arkadiusz Najemski, który nie wystąpił w meczu z Rakowem ani w Gdańsku z Lechią. W ramach trzeciej kolejki wszedł na boisko z ławki rezerwowych na ostatnie pół godziny meczu z Koroną Kielce, kiedy zmienił Bartosa.
Kontuzja Kruka oznacza, że trener Mateusz Stolarski będzie miał chwilowo do dyspozycji trzech doświadczonych stoperów: Sebastiana Rudola, Najemskiego i Bartosa.
Jeszcze niedawno mówiło się o transferze kolejnego środkowego defensora. W mediach padały nawet nazwiska: Damiana Michalskiego (Greuther Fuerth) czy Patryka Pedy (Palermo). W ostatnich dniach dyrektor sportowy klubu z Lublina Michał Wlaźlik przyznał jednak, że nic z tego nie wyjdzie.
– Temat obrońcy raczej przepadnie, z racji transferu gotówkowego warunki kontraktu dla zawodnika są na razie niezgodne z jego oczekiwaniami – napisał w swoich mediach społecznościowych dyrektor Wlaźlik.
W sobotę żółto-biało-niebiescy mieli zagrać u siebie z Jagiellonią Białystok. Ze względu na występy mistrzów Polski w europejskich pucharach mecz został przełożony. Beniaminek PKO BP Ekstraklasy rozglądał się w tej sytuacji za jakimś sparingpartnerem, ale bez powodzenia.