W ubiegłym tygodniu selekcjoner wysłał aż 21 nominacji do piłkarzy z klubów zagranicznych. Wczoraj uzupełnił kadrę o Jakuba Wawrzyniaka, Daniela Łukasika i Łukasza Teodorczyka.
Niespodzianką nie jest także powołanie jego klubowego kolegi Daniela Łukasika. 21-latek to jeden z niewielu graczy lidera T-Mobile Ekstraklasy, do którego trener Jan Urban nie może mieć pretensji na początku rundy wiosennej. Łukasik z dobrej strony pokazał się też na ostatnim zgrupowaniu „biało-czerwonych”, gdy strzelił gola piętą Rumunii, a później był najlepszy na placu w przegranym spotkaniu z Irlandią.
Dzisiaj jest jednym z kandydatów do zastąpienia wykartkowanego Eugena Polańskiego. Jego rywalem do miejsca w podstawowej jedenastce jest Ariel Borysiuk z drugoligowego niemieckiego FC Kaiserslautern.
Niektórzy spodziewali się też powołania dla Przemysława Kaźmierczaka ze Śląska Wrocław, który w ostatniej kolejce przypomniał się fenomenalną bramką z 30 m. Ostatecznie zawodnik mistrza Polski nie znalazł jednak uznania w oczach selekcjonera.
Fornalik zrezygnował też z Pawła Wszołka, Waldemara Soboty i Szymona Pawłowskiego, a więc zawodników ostatnio regularnie jeżdżących na zgrupowania narodowego zespołu. Z graczy ofensywnych nominację otrzymał tylko napastnik Łukasz Teodorczyk z Lecha Poznań. Szanse na grę ma jednak niewielkie.
Znamienne jest, że dziś reprezentacja Polski to głównie piłkarze występujący na co dzień w ligach zagranicznych. I nie chodzi wcale o to, że największe gwiazdy to trójka z Borussii Dortmund. Po prostu, gdyby nie problemy z regularną grą Boenischa i pauza za kartki Polańskiego, w podstawowej jedenastce na spotkanie z Ukrainą nie znalazłby się ani jeden piłkarz z T-Mobile Ekstraklasy.
Zupełnie inna sytuacja jest w obozie naszych najbliższych rywali. Selekcjoner Myhajło Fomenko opiera skład zespołu na krajowych graczach. Trudno się jednak dziwić, bo poza Anatolijem Tymoszczukiem z Bayernu Monachium, wszyscy pozostali kadrowicze najzwyczajniej w świecie grają w Ukraińskiej Premier Lidze.
Po pierwsze to jednak znacznie wyższy poziom niż nasza ekstraklasa, a po drugie „żółto-błękitni” mogą pomarzyć obecnie o piłkarzach takiego formatu jak Robert Lewandowski czy Jakub Błaszczykowski, choć niewykluczone, że Jewhen Konoplyanka i Andrij Jarmołenko niedługo również wypłyną na szerokie wody.