Udany początek sezonu to już historia. Po dwóch zwycięstwach „zielono-czarni” zanotowali trzy porażki i jeśli ta tendencja szybko się nie zmieni, czołówka tabeli odjedzie bezpowrotnie. Meczem, w którym łęcznianie spróbują się przełamać, będzie sobotnia konfrontacja z Dolcanem Ząbki.
Obecne rozgrywki podopieczni Roberta Podolińskiego też rozpoczęli bardzo dobrze, odnosząc dwa zwycięstwa i raz remisując. Świetną passę, jedenastu spotkań bez porażki, przerwał im dopiero przed tygodniem Kolejarz Stróże (1:2).
Niepowodzenie to Dolcan powetował sobie w środę, kiedy w 1/32 finału Pucharu Polski pokonał po dogrywce Jarotę Jarocin. Jedynego gola zdobył w 118 min Maciej Tataj.
Niestety sztuka ta nie powiodła się GKS. Dwie porażki w lidze można było osłodzić sobie w rozgrywkach pucharowych. Łęcznianie pojechali do Gliwic i po 90 minutach remisowali 2:2. Niestety w dodatkowym czasie Piast dołożył jeszcze trzy trafienia i było po sprawie.
– Nie pamiętamy już o tych pięciu meczach, one przeszły do historii – zapewnia kapitan Veljko Nikitović. – Musimy szybko wrócić na właściwe tory. Z naszą grą nie było różowo i po dwóch zwycięstwach dostaliśmy obuchem w głowę.
W tej lidze każdy potrafi wygrać z każdym, nie ma zespołów, których nie można pokonać. Przed nami ciężki mecz. Dolcan to dobra i poukładana drużyna. Od kiedy przejął ją trener Podoliński ma ręce i nogi. Trzeba zrobić wszystko, aby wygrać, bo stracimy kontakt z czołówką.
Jednak gospodarze przystąpią do sobotniego spotkania osłabieni. Za czerwoną kartkę musi pauzować Paweł Magdoń, a kłopoty zdrowotne mają Tomas Pesir, Adrian Paluchowski, Jovan Ninković i Jacek Kusiak. – Ale są też i dobre wiadomości – mówi trener Piotr Rzepka.
– Dawid Sołdecki wznowił zajęcia, a gotowy będzie też Prejuce Nakoulma, który jeszcze w czwartek nie mógł założyć na opuchniętą stopę buta. Po ostatnich wynikach nastroje siadły, lecz postaramy się je poprawić.
Musimy się przełamać, ale do tego potrzebne będzie wyeliminowanie indywidualnych błędów. Niestety brakowało nam też koncentracji. Spróbujemy przechytrzyć gości. Nie rzucimy się na nich, ale myśląc o zwycięstwie trzeba stwarzać sytuacje.
Na pewno nie zagramy tak jak Flota, która przyczajona w obronie liczyła tylko na kontry. Występ przed własną publicznością zobowiązuje – zakończył szkoleniowiec.