(BART
Trener Piotr Rzepka nie ma złudzeń, że jego zespół dopadł kryzys. – Wiem, że takie rzeczy mogą się zdarzać, ale w życiu nie spodziewałbym się, że spotka nas to w Elblągu.
Jeszcze nie tak dawno „zielono-czarni” mogli chwalić się pozycją lidera. Dziś jednak do pierwszego miejsca tracą aż dziewięć punktów. Ale nie mogło być inaczej, skoro w ostatnich sześciu meczach podopieczni Piotra Rzepki nie odnieśli zwycięstwa.
A szczytem była już porażka z outsiderem w Elblągu. – Po raz pierwszy, od kiedy jestem w Łęcznej, aż tak źle się czuję. Wyjątkowo długo będziemy mieli czkawkę po tym meczu – załamywał ręce łęczyński szkoleniowiec po blamażu na boisku beniaminka. Czy złe wrażenie uda się szybko zatrzeć?
W sobotę o godz. 13 GKS zagra z kolejnym nowicjuszem w pierwszej lidze – Olimpią Grudziądz. A to rywal dużo trudniejszy, który do Bogdanki traci w tej chwili tylko cztery punkty.
W minionej serii podopieczni Marcina Kaczmarka pokonali na własnym stadionie Kolejarza Stróże 4:1, który do tej pory był królem wyjazdów. Dlatego gospodarze przystąpią do meczu dodatkowo podbudowani.
Na szczęście w ekipie przyjezdnych będą mogli wystąpić już Veljko Nikitović i Tomas Pesir. Obaj w znacznym stopniu podniosą nie tylko poziom umiejętności drużyny, ale również waleczności i ambicji.
Zabraknie natomiast Wojciecha Łuczaka, który musi odpocząć za kartki. Niestety wciąż na pełnych obrotach nie może trenować Łukasz Pielorz.
– Dopadł nas kryzys, który wciąż boli. Dlatego plastra jeszcze nie zdzieramy z tej rany, czekamy aż się zagoi – mówi prezes klubu Artur Kapelko.
– Rozmawiałem z trenerem o ostatnich wynikach. Apetyty były rozbudzone, choć wiedziałem, że prędzej czy później wpadniemy w dołek. Teraz trzeba jak najszybciej się z niego wygrzebać. Musimy dograć te dwie kolejki, zdobyć jak najwięcej punktów, a potem zastanowimy się co dalej.