Piłkarze GKS Bogdanka w pełni zrehabilitowali się za sobotnią porażkę w Katowicach i po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonali 4:2 Zawiszę Bydgoszcz. Ponieważ po raz kolejny wpadki zaliczyły zespoły z czołówki, "zielono-czarni” tracą już tylko trzy punkty do lidera.
Nietrudno wyobrazić sobie konsternację, jaka zapanowała na trybunach, gdy w 25 min Michał Ilków-Gołąb wyprowadził Zawiszę na prowadzenie. Był to pierwszy celny i drugi w ogóle strzał piłkarzy z Bydgoszczy.
Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo. Niespełna sześćdziesiąt sekund później po zagraniu z głębi pola, piłka znalazła się pod nogami Michała Zubera.
Młody skrzydłowi Bogdanki, ustawiony na czternastym metrze przed bramką rywali, nie wahał się długo. Znalazł lukę między Andrzejem Witanem a słupkiem i mocno kopnął po ziemi. Golkiper gości musnął futbolówkę palcami, ale nie zdołał jej odbić i po chwili musiał sięgnąć do siatki.
Po przerwie z większym animuszem zaczęli goście. Między 51 a 55 min dwie świetne okazje zmarnował Wahan Geworgian. Nie popisał się też Adrian Błąd, który przegrał pojedynek "oko w oko” z Sergiuszem Prusakiem.
Kolejny raz okazało się, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W 60 min Krzysztof Hrymowicz przewrócił w polu karnym Adriana Paluchowskiego. Sędzia Mariusz Korzeb wskazał na jedenasty metr, a pewnym uderzeniem z wapna popisał się Veljko Nikitović.
Serbski kapitan Bogdanki nie spodziewał się, że to dla niego dopiero początek strzelania w środowy wieczór.
Wcześniej do wyrównania doprowadzili jednak goście, bo w szesnastce łęcznian bardzo przytomnie zachował się Paweł Oleksy, który zamienił dośrodkowanie rezerwowego Vladimira Kukola na bramkę.
W 80 min kibiców gospodarzy ucieszył Wojciech Łuczak. Pomocnik Bogdanki popisał się kapitalnym uderzeniem z woleja z 25 m, nie dając Witanowi najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
To nie był jednak koniec emocji w Łęcznej. W 90 min sędzia dwukrotnie dyktował jeszcze jedenastki dla gospodarzy. Nikitović wykorzystał jednak tylko jedną okazję do poprawienia swojego dorobku strzeleckiego. Przy trzeciej próbie zmylił bramkarza Zawiszy, ale posłał piłkę obok bramki.
– Nigdy w życiu nie strzelałem trzech karnych w meczu. Dotychczas zdarzało mi się to tylko na treningach. Wtedy dwie jedenastki trafiałem zawsze pewnie, ale przy trzeciej zdarzały się problemy. Dzisiaj też tak było. Powinienem dać strzelać młodemu Piotrkowi Hermannowi, który zrobił bardzo dobrą zmianę, ale byłem zachłanny. No cóż, wielcy strzelcy tak mają – śmieje się Nikitović.
GKS Bogdanka – Zawisza Bydgoszcz 4:2 (1:1)
BRAMKI
0:1 – Ilków-Gołąb (25), 1:1 – Zuber (26), 2:1 – Nikitović (61 z karnego), 2:2 – Oleksy (67), 3:2 – Łuczak (80), 4:2 – Nikitović (90 z karnego).
SKŁADY
GKS: Prusak – Borovicanin, Magdoń, Sołdecki, Pielorz – Renusz, Nikitović (90 Tymosiak), Łuczak, Zuber (66 Hermann) – Paluchowski, Pesir (84 Oziemczuk).
Zawisza: Witan – Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy – Błąd (63 Kukol), Jankowski (86 Mąka), Ekwueme, Geworgian – Leśniewski (73 Masłowski), Wójcicki.
Żółte kartki: Zuber, Pielorz, Borovicanin (G) – Geworgian, Ilków-Gołąb, Jankowski, Kukol (Z).
Sędziował: Mariusz Korzeb (Warszawa). Widzów: ok. 1500 (w tym ok. 100 z Bydgoszczy).