Koniec urlopów w Łęcznej. Dziś o godz. 11 "zielono-czarni” spotkają się na pierwszym treningu. – Nie spodziewam się, aby w poniedziałek pojawił się jakiś nowy piłkarz – mówi trener Mirosław Jabłoński.
Na samym początku przygotowań, jak podkreślają w klubie, raczej nie będzie nowych graczy. – Być może dojedzie ktoś w trakcie tygodnia – twierdzi Artur Kapelko, członek zarządu.
– Chcielibyśmy przyjrzeć się jednemu, może dwóch młodym zawodnikom. Jednak w tej chwili to jeszcze nic pewnego. Z kadry, którą dysponowaliśmy jesienią, nikt nie uprzedzał spóźnienia. Tylko Brazylijczyk Wallace Benevente już wcześniej miał zarezerwowany bilet i w Polsce wyląduje dopiero we wtorek wieczorem. Poza tym w trakcie rehabilitacji są nadal Kamil Oziemczuk, Sławomir Nazaruk i Łukasz Stefaniuk.
Na inauguracyjnych zajęciach nie powinno za to zabraknąć piłkarzy, którzy po rundzie jesiennej trafili na listę transferową. Kamil Stachyra, Adrian Bartkowiak, Rafał Niżnik i Krzysztof Kazimierczak zadeklarowali, że nadal chcieliby występować w Górniku. Choć dwóch pierwszych chętnie widziałby u siebie Tadeusz Łapa, trener lubelskiego Motoru. – O Bartkowiaka i Stachyrę zapytały również kluby z pierwszej ligi. Jeśli zdecydują się zmienić barwy, my nie będziemy robili im kłopotów – dodał Kapelko.
Choć dziś "zielono-czarni” rozpoczną okres przygotowawczy, to wciąż nie wiadomo, jak będzie on przebiegał. Wszystko z powodu zgrupowania. Jesienią wydawało się, że łęcznianie w ogóle nie wyjadą na obóz. Potem pojawiła się opcja podróży do Homla na Białorusi.
– Jednak tak raczej nie pojedziemy, bo obawiamy się niesprzyjających warunków atmosferycznych. Alternatywą jest wyprawa do cieplejszego kraju, na przykład Turcji, Cypru lub Gruzji. Zależy nam na tym, bo chcemy zagrać sparingi z mocniejszymi rywalami, niż z takimi, których możemy zaprosić do siebie – wyjaśnił Mirosław Jabłoński.
Pierwsze spotkanie kontrolne Górnik ma rozegrać 26 stycznia, z Resovią.