Do końca rozgrywek pozostały jeszcze dwie kolejki, jednak już wszystko jest jasne. Górnik stracił ostatnie szanse - nawet matematyczne - na zajęcie trzeciego miejsca i udział w barażach. Ale nie mogło być inaczej, skoro po raz czwarty wiosną "zielono-czarni” tylko zremisowali na własnym boisku.
Górnik Łęczna - Wisła Płock 1:1 (0:0)
Nawet o wpuszczonego gola, który wzbudził dużo kontrowersji w ekipie gości. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Ireneusza Kowalskiego pozostawiony bez opieki Mariusz Solecki uderzył płasko w długi róg.
Goście zaczęli gratulować sobie prowadzenia, szczęśliwy strzelec wykonał efektowny ślizg, ale nie zauważył, że boczny arbiter podniósł do góry chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną. Na początku sędzia główny przychylił się do tej sugestii, ale po protestach "Nafciarzy” i konsultacji ze swoim asystentem wycofał się z błędnej decyzji.
Gol zdobyty tuż po przerwie sprawił, że druga część była znacznie ciekawsza. W pierwszej połowie sytuacji było ich jak na lekarstwo, choć drużyną dominującą był Górnik. I już w 6 min mogło być 1:0, kiedy po kombinacyjnej akcji dobrą okazję miał Sławomir Nazaruk.
W rewanżu, po podaniu Macieja Wyszogrodzkiego, przed szansą na zdobycie bramki stanął Solecki, ale Wierzchowski pewnie wyłapał piłkę. Na ostatnie fajerwerki w tej odsłonie trzeba było czekać do 45 min, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Piotr Karwan główkował wprost w ręce Artura Melona.
Po zmianie stron i utracie bramki Górnik podkręcił tempo. Sygnał do zdecydowanych ataków dał obchodzący w sobotę 22 urodziny Kamil Stachyra, popisując się ładnym strzałem z woleja.
Radość z prowadzenia "Nafciarzy” trwała zaledwie 5 minut, bo następny atak łęcznian był już skuteczny. Nazaruk precyzyjnie dośrodkował do Prejuce'a Nakoulmy, który głową nie dał żadnych szans Melonowi.
- Gospodarze narzucili nam swój styl gry i od początku spotkania nie mogliśmy dać sobie rady z Nakoulmą - przyznał potem kapitan gości Sławomir Jarczyk.
Miejscowi przeważali na mokrym boisku, grając ofensywnie i chwilami efektownie. Jednak brak asekuracji, zwłaszcza na bokach, powodował, że dwa wypady Wisły mogły zakończyć się katastrofalnie. W 74 min Melon obronił kąśliwe uderzenie "Prezesa”, ale za chwilę akcja przeniosła się na drugą stronę.
Janusz Iwanicki popędził prawym skrzydłem i kiedy miał przed sobą tylko bramkarza, zamiast strzelać próbował podać do nadbiegającego Bartłomieja Sielewskiego. Natomiast w 84 min wyciągnięty jak struna Wierzchowski zdołał odbić piłkę po uderzeniu Daniela Mitury.
Tuż przed zakończeniem okazję na trzy punkty miał jeszcze Nakoulma, który po podaniu Grzegorza Szymanka sprawdził wytrzymałość bocznej siatki.
0:1 - Solecki (48), 1:1 - Nakoulma (53).
SKŁADY
Górnik: Wierzchowski - Tomczyk, Nikitović, Karwan, Radwański - Bartoszewicz, Bazler, Witkowski (45 Wójcik) - Nazaruk, Nakoulma, Stachyra (90+2 Grobelny).
Wisła: Melon - Szabat, Wyczałkowski, Jarczyk, Chwastek - Grudzień (68 Iwanicki), Sielewski, Kowalski, Wyszogrodzki (81 Mitura) - Gęśla (74 Sekulski), Solecki.
Żółte kartki: Stachyra, Bazler - Szabat. Sędziował: Rafał Greń (Rzeszów). Widzów: 1500.