Prezentujemy rozmowy z Michałem Zapaśnikiem, Sławomirem Nazarukiem i Jakubem WIerzchowskim po sobotnim spotkaniu Górnika z Dolcanem.
Zapaśnik: Rozmiary mogły być wyższe
- Byliśmy przygotowani na to, że rywale postawią nam dużo trudniejsze warunki. A jednak wygraliśmy 2:0, choć rozmiary mogły być jeszcze wyższe.
• Fizycznie zdominowaliście drużynę gości.
- To było widać, a taktycznie też zagraliśmy dobrze. Dlatego Górnik praktycznie nie skonstruował żadnej sytuacji. Swoje zrobiło też boisko, które nam bardziej odpowiada. My trenujemy na mniej równym, a Górnik pewnie ma u siebie dywanik.
• Już w pierwszej połowie mogliście wyjść na prowadzenie.
- Jednak na szczęście wygraliśmy. A przecież niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Ale po przerwie wyszliśmy z tego, pokazaliśmy charakter. Kiedy objęliśmy prowadzenie zrobiło się już dużo spokojniej. Mogliśmy rozgrywać piłkę i czekać na ruchy przeciwnika.
• Nikt się nie spodziewał, że po trzech kolejkach będziecie mieli komplet punktów.
- W tym był jeden walkower, więc ma co go liczyć. Bardzo ważne było zwycięstwo w Gorzowie, z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. A z Górnikiem, to już naprawdę duże zaskoczenie.
• Coraz głośniej o panu, więc pobyt w Ząbkach nie potrwa długo.
- I tak jestem wypożyczony tylko do czerwca z Zagłębia Lubin, dlatego muszę tam wrócić. Mam z tym klubem jeszcze dwa lata kontraktu.
Nazaruk: Nie pomogliśmy sobie
- Niestety, Dolcan zasłużył na zwycięstwo. Trudno mi powiedzieć z jakiego powodu. Boisko było fatalne, ale takie samo dla obu drużyn.
• Nie wykorzystaliście faktu, że wszyscy zagrali dla Górnika.
- Szkoda, bo zwycięstwo jeszcze bardziej by nas przybliżyło do czołówki. Po prostu zagraliśmy słaby mecz.
• Od początku było wiadomo, że na takim boisku najważniejsza będzie walka i determinacja. Jednak w Ząbkach tego zabrakło.
- Trudno mi się z tym zgodzić, ale nie chcę mówić za innych. Być może faktycznie Dolcan przebił nas walką i warunkami fizycznymi niektórych zawodników. Jeżeli chcemy myśleć o zwycięstwach i nadal liczyć w rywalizacji, to musimy zdecydowanie poprawić swoją grę.
• Zimą byliście przygotowywani również do efektownej gry, ale w pierwszej lidze często nie ma na nią miejsca.
- I dlatego musimy skupić się efektywności.
• Ten mecz pozbawia Górnika szans na awans?
- Tak naprawdę w każdym meczu staramy się grać o trzy punkty. A czy zdobyty bilans da nam na koniec sezonu prolongatę do wyższej ligi, to się dopiero okaże. Bo tak naprawdę mamy dużą stratę. Meczem z Dolcem nie pomogliśmy sobie, a mogliśmy. Stąd zamiast myśleć o ekstraklasie, trzeba skupić się na następnym spotkaniu, z GKP Gorzów.
• Wreszcie zakończyliście serial wyjazdów.
- I mamy nadzieję, że na własnym stadionie, przy wsparciu kibiców uda nam się wygrać. W tych pierwszych meczach liczyliśmy na dużo więcej punktów, niż tylko trzy.
Wierzchowski: Muszę wejść pod prysznic
- Nie przyjechaliśmy tu zremisować, tylko wygrać. Jednak zagraliśmy tragicznie. Nie chcę rozwodzić się na gorąco, bo mogę powiedzieć coś nie tak.
• A co można powiedzieć o grze zespołu, w którym najbardziej wyróżniał się bramkarz?
- Muszę najpierw wejść pod prysznic. Zagraliśmy fatalnie i tego nie da się nie widzieć. Straciliśmy dwie bramki, a mogliśmy jeszcze trzy. Musimy usiąść i pogadać, bo jest źle. Kryzysy oczywiście się zdarzają, ale jesteśmy doświadczoną drużyną, musimy szybko się pozbierać.
• Mając ambitne cele można gubić punktów w Ząbkach. Z Zagłębiem da się to wytłumaczyć, ale nie z Dolcanem.
- Teoretycznie można było liczyć na jakąś stratę punktową w Lubinie, ale i tak okazało się, że Zagłębie wcale nie jest takie dobre. Nie oszukujmy się, to jest pierwsza liga, tu nie ma zespołów pokroju Wisły Kraków, przed którymi można zdejmować czapki z głów. Tutaj grają zawodnicy, którzy punkty muszą wywalczyć i wybiegać. Jestem zły po tym meczu, trzeba szybko wyciągnąć wnioski.