Trudno przejść obojętnie obok takiego meczu. Górnik w Ząbkach zagrał fatalnie, bez charakteru i poległ całkiem zasłużenie. Jedyną niesprawiedliwością mogą być tylko rozmiary porażki, bo powinny być one jeszcze wyższe.
Łęcznianie byli faworytem sobotniego spotkania, ale to Dolcan od początku dyktował warunki gry. I już do przerwy powinien rozstrzygnąć losy rywalizacji. Jednak strzały miejscowych były niecelne, albo padały łupem Jakuba Wierzchowskiego. Jedyną groźną sytuację łęcznianie stworzyli w 38 min, ale piłka po główce Wallace'a Benevente przeszła obok słupka.
W przerwie piłkarze Górnika nie wyciągnęli wniosków. Tuż po wyjściu z szatni Dolcan wywalczył rzutu rożny, po którym celnym strzałem głową popisał się Rafał Grzelak. - Boi się nas cała pierwsza liga - krzyknęli kibice z Ząbek.
Gol wcale nie zmienił sposobu gry zespołu Wojciecha Stawowego. Brak walki, pomysłu na przeprowadzenie akcji ofensywnej i straty piłki zemściły się w 59 min. Szybki jak błyskawica Michał Zapaśnik przejął futbolówkę, popędził z nią na bramkę Górnika i wygrał pojedynek z Wierzchowskim. Podwyższenie prowadzenie zupełnie odebrało ochotę do grania gościom. O ile w ogóle ją posiadali...
Dolcan Ząbki - Górnik Łęczna 2:0 (0:0)
BRAMKI
1:0 - Grzelak (47), 2:0 - Zapaśnik (59).
SKŁADY
Dolcan: Humerski - Korkuć, Hirsz, Stawicki, Grzelak (76 Warakomski) - Kosiorowski, Jędrzejczyk, Stańczyk, Kułkiewicz - Zapaśnik, Stretowicz (61 Tataj).
Górnik: Wierzchowski - Głowacki, Karwan, Wallace, Kazimierczak - Witkowski (70 Stachyra), Bugała (46 Nazaruk), Niżnik, Szymanek, Nakoulma - Grzegorzewski.
Żółta kartka: Stańczyk (D). Sędziował: Cezary Smoleński (Suwałki). Widzów: 600.