Górnik Łęczna wszedł na ścieżkę zwycięstw i nie zamierza z niej schodzić. W sobotni wieczór piłkarze trenera Ireneusza Mamrota pokonali 1:0 Wisłę Płock i mają już na koncie trzy wygrane z rzędu. Jak spotkanie podsumował szkoleniowiec Górnika i opiekun rywali?
Marek Saganowski, trener Wisły Płock
– Gratuluję Górnikowi pragmatyzmu i wiary w to, że Wisła Płock nie jest w stanie mu strzelić bramki. Jeśli chodzi o mój zespół to wynik jest dla nas bardzo niekorzystny. Powinniśmy wywieźć z trudnego terenu minimum jeden punkt jednak byliśmy nieskuteczni i musimy to poprawić. Od momentu straty gola w szóstej minucie zaczęliśmy kontrolować mecz, naciskać rywala i tworzyć sytuacje. Zabrakło nam pazerności w ofensywie. Przyjechaliśmy do bardzo dobrze zorganizowanego w obronie zespołu i stworzyliśmy sobie dużo okazji, w tym dwie sam na sam z bramkarzem, a w ostatnich minutach jeszcze po strzale głową. Na głębszą analizę przyjdzie czas jednak moim zdaniem jeśli chodzi o nasz atak pozycyjny to graliśmy dobrze. Bardzo dużo „drugich” piłek zebraliśmy i nie pozwalaliśmy na to by rywal miał wiele stałych fragmentów gry. Jednak jeżeli nawet jednej okazji nie potrafiliśmy zamienić na gola to w efekcie zeszliśmy z boiska pokonani.
Ireneusz Mamrot, trener Górnika
– Za nami bardzo trudny mecz. Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie, bo już w pierwszej akcji Marko Roginić trafił w słupek, a chwilę później byliśmy na prowadzeniu. Po około pół godzinie gry Wisła osiągnęła przewagę i kilka razy było pod naszą bardzo groźnie i Maciej Gostomski wybronił nam jedną sytuację sam na sam. Na początku drugiej mieliśmy fragment kiedy kończyliśmy akcję fajnym uderzeniem Egzona Kryeziu. Jednak w dalszej fazie za bardzo daliśmy się zepchnąć do obrony. Cieszy jednak determinacja i charakter pokazany przez moich zawodników jeśli chodzi o pracę w obronie. Aczkolwiek mam nad czym pracować, szczególnie jeśli chodzi o zabezpieczanie bocznych sektorów boiska. W końcówce popełniliśmy też duży błąd przy stałym fragmencie gry kiedy zawodnik Wisły pozostał bez opieki w naszym polu karnym i gdyby trafił byłby pewnie gol. Wyjaśniliśmy sobie już jednak tę sytuację. Cieszy to, że kolejny raz nie straciliśmy bramki, a samo spotkanie toczyło się w żywym tempie. Sporym minusem było to, że w końcówce wyprowadzaliśmy bezskuteczne kontry. Przeciwnik mocno się wtedy odkrył i ryzykował dlatego przeprowadzając kontratak musimy go lepiej wykonać.