Górnik Łęczna wrócił z Tychów na tarczy. Łęcznianie co prawda prowadzili z tamtejszym GKS 1:0, ale ostatecznie to rywale zdobyli dwa gole i dopisali na swe konta ważny komplet punktów. Jak sobotnie spotkanie podsumowali szkoleniowcy obu ekip?
Ireneusz Mamrot, trener Górnika
– Ciężko mi jest zaakceptować ten wynik, bo choć nie lubię tego słowa to muszę powiedzieć, że do pewnego momentu kontrolowaliśmy ten mecz. Prowadziliśmy 1:0 i mieliśmy sytuację kiedy padła druga bramka. Muszą ją jeszcze zobaczyć, ale wydaje się, że to była sytuacja „pół na pół” przy golu na 2:0. Gol nie został jednak uznany. Przy stanie 1:1 dobrą okazję miał Dawid Tkacz, ale zamiast zaatakować piłkę głową zaatakował ją nogą. Przy drugim golu dla rywali zrobiliśmy duży błąd taktyczny we własnym polu karnym i Mikita fajnie tę akcję wykończył. Gospodarze byli skuteczni, a w ostatnich minutach mocno się otworzyliśmy. Jednak poza posiadaniem piłki nie mieliśmy wiele z gry. W efekcie przegraliśmy ważne spotkanie i teraz musimy mocno pracować żeby utrzymać się w Fortuna I Lidze bo wszystko wskazuje na to, że ta walka trwać będzie do ostatniej kolejki. Przed nami mecze z Podbeskidziem Bielsko-Biała u siebie i ze Skrą Częstochowa na wyjeździe. Musimy poprawić nastawienie w meczach na wyjazdach. Tu mamy największe pole do poprawy. Nadal jesteśmy w takiej sytuacji, że wszystko jest zależne od nas i na tym się musimy skoncentrować.
Dariusz Banasik, trener GKS Tychy
– Dużo zdrowia i dużo energii kosztował nas ten mecz. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wygraliśmy i to z zespołem, który w mojej opinii był jednym z lepszych, z którymi graliśmy. Górnik Łęczna to drużyna, która potrafi nawiązać walkę z każdym rywalem i wygrywać. W jego szeregach jest dużo dobrych zawodnikach. Wiedzieliśmy, że Krykun i Kozak to piłkarze napędzający tę drużynę. Dlatego chcieliśmy te ataki zniwelować i to się sprawdziło. Do tego spotkania podchodziliśmy po dwóch porażkach i byliśmy w trudnym momencie. Dziękuję sztabowi i zawodnikom za to, że w trudnym momencie wznieśli się na wyżyny i sięgnęli po zwycięstwo. Liga trwa, jest jeszcze pięć meczów, a my wciąż nie jesteśmy pewni utrzymania. Na koniec dodam, że pierwsza liga mocno mnie weryfikuje jako trenera. Tutaj nie bardzo da się pięknie grac w piłkę – trzeba dobrze bronić i dobrze wyprowadzać ataki i stałe fragmenty gry. Wcześniej mieliśmy duże posiadanie piłki, konstruowaliśmy akcję, ale nie punktowaliśmy. Przeciwko Górnikowi zagraliśmy słabszy mecz, ale dobrze wyglądaliśmy w obronie i zdobyliśmy trzy punkty. Do kolejnych meczów musimy podchodzić jednak z dużą pokorą.
Damian Gąska, pomocnik Górnika
– Wydawało mi się, że kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Zdobyliśmy gola na 1:0 i później trafiliśmy po raz kolejny, ale okazało się, że Dawid Tkacz faulował rywala w polu karnym chwilę wcześniej. Potem straciliśmy gola przed przerwą, a potem mimo kontroli nad meczem kolejną i wracamy do Łęcznej bez punktów. Czy kluczowy był moment kiedy nie uznano nam drugiej bramki? Myślę, że nie bo po prostu rywal nas w dalszej fazie spotkania wypunktował, choć to my kontrowaliśmy grę. Przed nami mecz z Podbeskidziem. Musimy w nim zapunktować, bo wiemy jak wygląda nasza sytuacja w tabeli.