(fot. Wojciech Nieśpiałowski)
Przed zielono-czarnymi ostatni w tym roku mecz przed własną publicznością. Tym razem do Łęcznej przyjedzie Odra Opole, która ma za sobą bardzo udaną rundę jesienną. Start spotkania zaplanowano na godz. 12 w niedzielę
Mecz z beniaminkiem z Opola będzie pierwszym spotkaniem rundy rewanżowej. W poprzednim starciu obu ekip opromienieni awansem do wyższej klasy rozgrywkowej piłkarze trenera Mirosława Smyły zwyciężyli w pełni zasłużenie 3:0 po bramkach Mateusza Perońskiego, Marcina Wodeckiego i Marka Gancarczyka. Odra zanotowała więc udany start i nie spuściła z tonu aż do końca bieżącej rundy. W poprzedniej kolejce beniaminek również grał na wyjeździe i pokonał w Grudziądzu tamtejszą Olimpię 2:0. Dzięki temu plasuje się obecnie na trzecim miejscu i ma zaledwie jeden punkt straty do prowadzącej Chojniczanki.
Zupełnie inne nastroje panują w Łęcznej. Górnik nie potrafi wygrać od siedmiu spotkań, a ostatnie trzy z nich kończył schodząc z boiska bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. W minionej kolejce wydawało się, że zielono-czarni wreszcie przełamią niemoc i wywalczą trzy „oczka” w starciu z GKS Katowice. Grzegorz Bonin i spółka prowadzili od 13 minuty po bramce Patryka Szysza z rzutu karnego, ale fatalna końcówka spowodowała, że grający w osłabieniu goście zdobyli trzy gole i zwyciężyli. – Po ostatnim meczu czuliśmy się fatalnie – przyznaje Paweł Sasin. – Musimy teraz pokazać, że mamy jaja i jesteśmy facetami. Z niejednej ciężkiej sytuacji już wychodziliśmy. Mam nadzieję, że teraz też się podniesiemy. Jednak samym gadaniem nic nie zrobimy. Nie ma sensu więc z tygodnia na tydzień powtarzać, że będzie lepiej. Trzeba wyjść na boisko i być skoncentrowanym do ostatniego gwizdka – podkreśla jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w klubie.
Po spotkaniu z „Gieksą” z posadą trenera pożegnał się Tomasz Kafarski. 42-latek nie pracował w Łęcznej długo, bo ledwie od lipca tego roku. Jego miejsce na ławce trenerskiej na najbliższe spotkania zajmie Sławomir Nazaruk. Dla byłego piłkarza Górnika, a zarazem klubowej legendy to nie pierwsza taka sytuacja. Nazaruk „awaryjnie” objął łęcznian pod koniec zeszłego roku kiedy z posadą pożegnał się Andrzej Rybarski i poprowadził zespół w dwóch meczach Lotto Ekstraklasy – przeciwko Cracovii i Bruk Bet Termialice Nieciecza. Efekt? Górnik pierwsze spotkanie zremisował 1:1, a w drugim zwyciężył 3:0. Kibice z pewnością nie mieliby nic przeciwko, żeby teraz sytuacja się powtórzyła i zadziałał przysłowiowy „efekt nowej miotły”. Tym bardziej, że nawet jeden punkt może się okazać bezcenny. W tym roku do rozegrania zostały już tylko dwie kolejki i wszyscy mają nadzieję, że zielono-czarni jednak nie spędzą zimy w strefie spadkowej.