Dobrze naoliwiona maszyna trenera Goncalo Feio po przerwie reprezentacyjnej nie pracowała tak, jak zwykle. W niedzielę Motor musiał uznać wyższość GKS Tychy, z którym przegrał na wyjeździe 0:2.
Zanim minął kwadrans już było 1:0. Najpierw w środku boiska piłkę stracił Jakub Lis, a po chwili świetną, indywidualną akcję przeprowadził Krzysztof Machowski. 20-letni prawy obrońca był szybszy od Arkadiusza Najemskiego, następnie wpadł w pole karne i jednym zwodem minął dwóch kolejnych rywali, a na koniec „oszukał” Budziłka strzałem w krótki róg.
Motor szybko miał naprawdę dobrą okazję, żeby odpowiedzieć. W 22 minucie żółto-biało-niebiescy zagrali swoją popisową akcję, czyli ze skrzydła Piotr Ceglarz wycofał piłkę do Bartosza Wolskiego. Tym razem najlepszy snajper lublinian źle trafił jednak w futbolówkę i przeniósł ją nad poprzeczką.
W 26 minucie groźnie pod bramką GKS było po dwójkowej akcji: Mariusza Rybickiego i Krystiana Palacza. Ten drugi źle dogrywał jednak w pole karne. Zamiast 1:1 już 120 sekund później było 2:0. Machowski miał dużo miejsca na prawym skrzydle, no to skorzystał z okazji i posłał bardzo dobrą centrę w pole karne, gdzie Wiktor Żytek przeskoczył rywali i po strzale głową podwyższył prowadzenie. Błyskawicznie pojawiła się szansa na kontaktowe trafienie, ale Lis próbował z bliska wpakować piłkę do siatki… kolanem. Uderzył jednak obok bramki. Szybko przenieśliśmy się na drugą stronę boiska, gdzie ładnie z dystansu huknął groźny od początku Wiktor Niewiarowski. Tym razem Budziłek zdołał jednak odbić futbolówkę na rzut rożny.
W 37 minucie próbkę swoich możliwości raz jeszcze dał Niewiarowski. Były zawodnik Podlasia Biała Podlaska z łatwością na „szybkości” minął rywali, przebiegł dobre kilkadziesiąt metrów, ale nikt z jego kolegów nie nadążył za akcją i 21-latek sam kończył rajd strzałem w boczną siatkę.
W końcówce pierwszej połowy pachniało golem dla Motoru. Najpierw Kacper Śpiewak wyprzedził stopera w szesnastce, ale nie zdołał oddać „czystego” strzału. Po chwili Rybicki zagrywał spod linii końcowej wzdłuż bramki, ale „zarobił” tylko rzut rożny. Tylko, a może aż, bo po dośrodkowaniu z narożnika Sebastian Rudol idealnie nabiegał na piłkę i niewiele zabrakło, a mielibyśmy kontaktowe trafienie, ostatecznie obrońca strzelił głową, a futbolówka wylądowała na poprzeczce. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry mecz mógł zamknąć Niewiarowski, który znowu „wjechał” między trzech rywali. Na koniec uderzył jednak obok bramki. W ostatnich sekundach pierwszej odsłony Machowski mógł posłać piłkę Budziłkowi „za kołnierz” jednak strzelił ciut za mocno.
Po przerwie żółto-biało-niebiescy zepchnęli rywali do defensywy i starali się o kontaktowe trafienie. Dominacja przyjezdnych nie podlegała dyskusji. Było sporo wrzutek z lewej i prawej strony, bardziej aktywni byli: Filip Wójcik i Michał Król, ale wiele dośrodkowań było „przeciągniętych”.
W 56 minucie Marko Dijaković zablokował w groźnej sytuacji Michała Króla. Tuż po godzinie gry najpierw Maciej Kikolski dobrze skrócił kąt i Michał Żebrakowski strzelił prosto w golkipera, a dobitka Rafała Króla okazała się niecelna. Później Kikolski miał sporo szczęścia po wrzutce Filipa Lubereckiego. Motor kilka razy znajdował się w dobrych sytuacjach, nawet w polu karnym. Brakowało jednak ostatniego podania, bo groźne zagrania wzdłuż bramki łapał bramkarz GKS.
Lublinianie słyną ze strzelania goli w ostatnim kwadransie, ale tym razem nie znaleźli sposobu na defensywę przeciwnika i ostatecznie miejscowi dowieźli korzystny wynik do końcowego gwizdka. Już w najbliższą sobotę Motor zagra u siebie z Wisłą Kraków.
GKS Tychy – Motor Lublin 2:0 (2:0)
Bramki: Machowski (14), Żytek (28).
Tychy: Kikolski – Machowski, Tecław, Nedić, Dijakovic (72 Wojtuszek), Błachewicz, Radecki (63 Mystkowski), Żytek, Bieroński (90 Szpakowski), Niewiarowski (62 Mikita), Śpiączka (62 Rumin).
Motor: Budziłek – Wójcik, Szarek (20 Rudol), Najemski, Palacz (46 Luberecki), M. Król, Lis (46 Gąsior), Wolski, Ceglarz, Rybicki (60 R. Król), Śpiewak (60 Żebrakowski).
Żółte kartki: Śpiączka, Mikita, Nedić, Żytek – Palacz, Gąsior.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).