

Górnik Łęczna w trzech meczach na wiosnę dopisał do swojego konta tylko punkt. W sobotę zielono-czarni przegrali na własnym stadionie ze Zniczem Pruszków 1:2. Co ciekawe, wszystkie gole padły po rzutach karnych.

W szóstej minucie Szymon Krawczyk pokazał się do gry na lewym skrzydle. Dostał piłkę od Kamila Orlika i próbował „wjechać” w pole karne. Kiedy minął Łukasza Górę, to gracz Znicza „wyciął” go równo z trawą i nie było wątpliwości, że zielono-czarnym należał się rzut karny. Doskonałej okazji nie zmarnował Przemysław Banaszak.
W kolejnych fragmentach gospodarze oddali pole gry rywalom. Mimo to w 35 minucie powinno być 2:0. Orlik popisał się kapitalnym, prostopadłym podaniem między kilkoma rywalami do Damiana Warchoła. Czołowy snajper Betclic I ligi znalazł się w doskonałej sytuacji, ale chyba nieczysto trafił w piłkę. Ta turlała się w kierunku bramki jednak ostatecznie o centymetry minęła słupek.
Za chwilę byliśmy już pod drugą bramką. Radosław Majewski miał zdecydowanie za dużo miejsca przed szesnastką. Zdecydował się na strzał, a Branislav Pindroch miał szczęście, że był to strzał prosto w niego. Dzięki temu nie miał wielkich problemów, żeby odbić piłkę na rzut rożny.
Znicz do końca pierwszej połowy chciał wyrównać i w doliczonym czasie gry niewiele zabrakło, żeby Filip Kendzia przymierzył zza pola karnego do siatki. W tej sytuacji również zabrakło centymetrów. Znicz miał więcej z gry, był groźniejszy, ale przegrywał.
Pierwsza połowa zaczęła się dla drużyny Pavola Stano bardzo dobrze, a druga bardzo źle. W 50 minucie po wyrzucie piłki z autu próbował ją wybijać Adam Deja. Najpierw odbił klatką piersiową, a później dotknął ręką. Najpierw VAR długo analizował sytuację, później jeszcze do monitora podbiegł sędzia Grzegorz Kawałko, a na koniec przyznał gościom jedenastkę. Daniel Stanclik też zrobił swoje i od 56 minuty było po jeden.
Kolejne fragmenty? Zdecydowanie należały do ekipy z Pruszkowa. Górnik nie radził sobie z pressingiem rywali, nie mógł nawet wyjść z własnej połowy. Szybko po wyrównaniu Stanclik przejął fatalne podanie do tyłu od Mateusza Brody. Z ostrego kąta tym razem trafił jednak w słupek. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem arbiter po raz kolejny wskazał na „wapno”.
I to w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Grający ponownie w obronie Marko Roginić przejął piłkę w swojej szesnastce, ale sędzia uznał, że trafił ręką w twarz Stanclika. Wydawało się, że najpierw bardzo przypadkowo uderzył rywala w ramię. Tak czy siak, sędzia decyzji nie zmienił, a Stanclik za chwilę wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie.
Później bardziej zanosiło się na trzeciego gola dla Znicza niż na wyrównanie. Dopiero w doliczonym czasie gry po stałych fragmentach coś zaczęło się dziać pod bramką Piotra Misztala. Najpierw w zamieszaniu Warchoł uderzył nad bramką, a w ósmej dodatkowej minucie Solo Traore i Warchoł nawzajem sobie przeszkodzili. Efekt? Piłka wylądowała w rękach bramkarza, a Górnik musiał się pogodzić z drugą porażką na wiosnę.
Górnik Łęczna – Znicz Pruszków 1:2 (1:0)
Bramki: Banaszak (8-z karnego) – Stanclik (56, 75-obie z karnych).
Górnik: Pindroch – Bednarczyk (71 Ogaga), Roginić, Broda, Krawczyk, Warchoł, Deja, Orlik (82 Kryeziu), Żyra (82 Traore), Spacil (21 Masar, 71, Zbozień), Banaszak.
Znicz: Misztal – Góra, Kendzia, Koprowski, Moskwik, Sokół (71 Tabara), Ciepiela (46 Borecki), Plewka, Majewski (81 Romanowski), Nowak (90 Imai), Stanclik (90 Kazimierczak).
Żółte kartki: Bednarczyk, Roginić – Moskwik, Majewski, Kazimierczak, Misztal.
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).
