Pierwsza ligowa porażka Górnika Łęczna pod wodzą Ireneusza Mamrota. W sobotę zielono-czarni musieli uznać wyższość GKS Katowice, z którym przegrali 0:2.
W pięciu poprzednich spotkaniach o punkty podopieczni trenera Mamrota zanotowali: dwa zwycięstwa i trzy remisy. Niestety, w sobotę przyszedł pierwszy mecz bez choćby jednego „oczka”. I to akurat z rywalem, który ostatni raz pełną pulę wywalczył w… listopadzie. W dziewięciu ostatnich występach podopieczni Rafała Góraka nie mieli się specjalnie, czym chwalić, bo cztery razy zremisowali, a pięciokrotnie schodzili z boiska jako pokonani.
Gospodarze szybko załatwili sprawę. W 13 minucie objęli prowadzenie. Maciej Gostomski odbił pierwszy strzał, zza pola karnego, ale przed siebie. Pierwszy do piłki dopadł Sebastian Bergier i dał „Gieksie” prowadzenie. Zielono-czarni mogli i powinni odpowiedzieć. Dobrą okazję najpierw zmarnował Miłosz Kozak, a jeszcze lepszą Dawid Tkacz, który po wyrzucie piłki z autu znalazł się sam na dalszym słupku jednak źle trafił w piłkę.
I zamiast 1:1 szybko zrobiło się 2:0. Górnik starał się wyjść spod swojej bramki podaniami, ale rywale przechwycili futbolówkę. Na koniec Bergier przepchnął Jonathana de Amo i zaskoczył Gostomskiego uderzeniem po krótkim rogu. A była dopiero 24 minuta spotkania.
W drugiej połowie trener Mamrot od razu posłał na boisko dwóch nowych zawodników. I przyjezdni w przeciągu 10 minut znowu wypracowali sobie dwie, niezłe sytuacje. Niestety, nie potrafili ani razi wpisać się na listę strzelców. W efekcie, do Łęcznej wracali w kiepskich nastrojach i bez punktów.
– To była moja pierwsza porażka w lidze. Nie chciałbym żeby to zabrzmiało jako tłumaczenie, bo nie pozwolę na to zespołowi, ale jako trener muszę to ocenić. Mecze z Rakowem i ŁKS były rozgrywane na bardzo dużej intensywności i myślę, że trochę to było widać po naszej grze. Paradoksalnie to my lepiej weszliśmy w mecz niż gospodarze. Stworzyliśmy sobie swoje sytuacje, natomiast gospodarze byli bardzo skuteczni. Dwa uderzenia z dystansu zakończone bramkami – podsumował spotkanie Ireneusz Mamrot.
W następną niedzielę jego podopieczni podejmą jednego z kandydatów do awansu – Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
GKS Katowice – Górnik Łęczna 2:0 (2:0)
Bramki: Bergier (13, 24).
Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala (86 Wojciechowski), Kościelniak (74 Urynowicz), Dudziński (74 Bród), Repka, Błąd (90 Marzec), Bergier (74 Arak).
Górnik: Gostomski – Zbozień, Lewkot, de Amo, Dziwniel (79 Turek), Kozak (79 Bednarczyk), Kryeziu, Pawlik (46 Krykun), Gąska, Tkacz (46 Pierzak), Podliński (67 Sobol).
Żółte kartki: Dudziński, Jaroszek, Urynowicz – Gąska, Pierzak, Kryeziu, Kozak, Sobol.
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa).
Widzów: 2175.