Za nami siedem kolejek Betclic I Ligi, a Górnik Łęczna zajmuje obecnie znakomite trzecie miejsce. Warto pamiętać, że łęcznianie mają do rozegrana zaległy mecz z Wisłą Kraków, a wygrywając w tej kolejce na wyjeździe z Arką Gdynia przyczynili się niejako do zwolnienia szkoleniowca Arki – Wojciecha Łobodzińskiego
Niedzielny mecz w Gdyni, który był hitem kolejki i nie rozczarował, był bardzo ważny dla obu zespołów. Górnik świetnie zaczął ten sezon, a celem Arki w tej kampanii jest wywalczenie awansu, po tym jak w poprzednich rozgrywkach gdynianie przegrali finał baraży o PKO BP Ekstraklasę z Motorem Lublin.
Szlagierowy mecz zaczął się dla podopiecznych trenera Pavola Stano fatalnie, bo już w pierwszej minucie do siatki Adriana Kostrzewskiego trafił Karol Czubak. Później gola wyrównującego z rzutu karnego strzelił Przemysław Banaszak, a w drugiej połowie wynik spotkania ustanowił Paweł Żyra popisując się technicznym strzałem głową. – To było trudne spotkanie. Już w pierwszej akcji meczu straciliśmy bramkę. Nie wiem, czy to był efekt naszego braku koncentracji czy szczęścia przeciwników. W tej sytuacji mocno skróciliśmy pole gry, po czym dostaliśmy piłkę za plecy. Natomiast to nie podłamało nam skrzydeł i potrafiliśmy się podnieść – mówi strzelec gola na wagę trzech punktów dla zielono-czarnych. – Przez większą część meczu mieliśmy go pod kontrolą dobrze grając piłką. Najważniejsze, że zdobyliśmy dwa gole i odnieśliśmy zwycięstwo. Nie za często strzelam bramki, ale oczywiście chciałbym robić to częściej. Przy akcji bramkowej na pochwałę zasługuje też dośrodkowanie Kuby Bednarczyka. Świetne zagranie, które leciało w kierunku bramki i wystarczyło tylko dołożyć głowę. Gdybym go nie wykorzystał, to Kuba na pewno miałby do mnie pretensje – dodał Żyra.
Jednak nie tylko strzelcy bramek i asystenci byli w bohaterami w starciu z ekipą z Gdyni. Śmiało można stwierdzić, że Górnik nie wywiózłby z trudnego terenu trzech punktów gdyby nie świetna postawa między słupkami Kostrzewskiego. – Już w pierwszej minucie spotkania straciliśmy gola, ale ta bramka nas nie załamała. Mieliśmy plan na to spotkanie i konsekwentnie go realizowaliśmy. Napędzaliśmy się z minuty na minutę, tworząc sobie sytuacje – mówi bramkarz Górnika. – Dosyć szybko doprowadziliśmy do remisu, a bramka zdobyta przez Przemka Banaszaka nas nakręciła. Drużyna bardzo fajnie wyszła na drugą połowę. Zdobyliśmy drugiego gola, ale potem Arka zepchnęła nas do defensywy. Rywale mieli jedną lub dwie dogodne sytuacje, jednak to my wyszliśmy zwycięsko z tego pojedynku. Nie ukrywam, że w końcówce miałem trochę pracy, ale właśnie taka jest moja rola, żeby pomóc drużynie – dodał 26-latek. Kostrzewski to jeden z wielu wygranych początku sezonu, bo „wskoczył” do bramki po tym jak Branislav Pindroch zobaczył czerwoną kartkę w meczu drugiej kolejki przeciwko Stali Rzeszów i od tamtej pory jest pierwszym wyborem trenera Pavola Stano.
Po siedmiu kolejkach liderem tabeli z dorobkiem 19 punktów jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Druga jest wspomniana Stal z 16 punktami, a trzeci Górnik z takim samym dorobkiem. Jednak łęcznianie mają rozegrany jeden mecz mniej, bo zaplanowane na 22 sierpnia starcie z Wisłą Kraków ze względu na udział „Białej Gwiazdy” w eliminacjach Ligi Konferencji zostało przełożone.
Piłkarze z Łęcznej w najbliższej kolejce zagrają na wyjeździe z Ruchem Chorzów (31 sierpnia o 19.35), który w poniedziałek przegrał w Płocku z tamtejszą Wisłą 2:3. Łęcznianie nie mogą spoczywać na laurach, bo „Nafciarze” depczą im po piętach mając na koncie taką samą ilość punktów.