Górnik Łęczna w końcówce meczu z Wisłą Płock przeżywał dość trudne chwile, ale sięgnął po trzecią wygraną z rzędu. Bohaterem sobotniego spotkania został Marko Roginić, który zdobył bramkę w szóstej minucie i dał swojej drużynie trzy punkty.
Dziewiątego sierpnia 2003 roku Górnik Łęczna rozegrał swój pierwszy, historyczny mecz na poziomie ekstraklasy, a jego rywalem była wówczas Wisła Płock. Dlatego „na pamiątkę” tego wydarzenia w sobotę piłkarze Ireneusza Mamrota nie zagrali w swoich tradycyjnych zielono-czarnych strojach, ale w specjalnie przygotowanych złotych kompletach – w nawiązaniu do wspomnianego, historycznego spotkania sprzed 20 lat.
Ledwo wybrzmiał pierwszy gwizdek, a Górnik błyskawicznie ruszył do ataku. Po wycofaniu piłki ze środka boiska i zagraniu górą na klatkę piersiową przyjął ją Marko Roginić. Chorwat zbiegł do środka boiska i z około 25 metrów oddał strzał lewą nogą, który trafił w słupek. Pięć minut później było już 1:0 dla łęcznian. Po bardzo dobrze przygotowanej akcji i dośrodkowaniu z lewej strony Marcina Grabowskiego świetnie do strzału głową złożył się Roginić i zdobył swoją drugą bramkę w tym sezonie dla zielono-czarnych.
W dziewiątej minucie mocno „zakotłowało się” w polu karnym Górnika. Po dograniu z lewej strony do strzału złożył się Emile Thiakane, ale został zablokowany. W 27 minucie po wrzutce główkował Łukasz Sekulski, ale jego strzał znacznie minął prawy słupek bramki Macieja Gostomskiego. Chwilę później napastnik Wisły próbował ponownie, tym razem nową, lecz uderzył lekko i do tego w sam środek bramki. W 33 minucie w pole karne gospodarzy ładnie przedarł się Fryderyk Gerbowski i oddał strzał. Na szczęście wychodzący z bramki Gostomski odbił futbolówkę klatką piersiową. W 41 minucie Górnik miał mnóstwo szczęścia. Po faulu Damiana Zbozienia tuż przed narożnikiem „szesnastki” z rzutu wolnego uderzał Mateusz Szwoch, a piłka nieznacznie minęła bramkę miejscowych. W doliczonym czasie pierwszej połowy z dystansu kropnął jeszcze Paweł Chrupałła, ale Gostomski i tym razem nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi po kontrze szansę miał Piotr Starzyński lecz będąc w polu karnym źle trafił w piłkę.
Drugą połowę łęcznianie zaczęli z takim samym animuszem jak pierwsze 45 minut. Cztery minuty po wznowieniu gry mocno z dystansu przymierzył Egzon Kryeziu, a świetną paradą popisał się Bartłomiej Gradecki. W 57 minucie spotkanie zostało na moment przerwane ze względu na usterkę oświetlenia. Na szczęście po trzech minutach i rozmowie arbitra z zawodnikami obu drużyn gra została wznowiona, choć już nie przy pełnej mocy jupiterów. W dalszej fazie spotkania inicjatywę zaczęli przejmować goście, ale kiedy byli już w okolicy pola karnego Górnika brakowało im precyzji. W 77 minucie po kontrze szansę miał wprowadzony po przerwie Karol Podliński, ale z 16 metrów strzelił lekko i w sam środek bramki. W 83 minucie Wisła mogła doprowadzić do wyrównania, ale znów świetnym wyjściem popisał się Gostomski i zażegnał zagrożenie pod swoją bramką. W 90 minucie po rzucie rożnym główkował Szwoch, a piłka najpierw odbiła się od murawy, a potem wyszła na aut bramkowy. Natomiast w doliczonym czasie gry Górnik bronił się już w zasadzie w obrębie własnego pola karnego, a goście szukali swojej szansy poprzez serię dośrodkowań. Żadne z nich nie przyniosło jednak efektu i łęcznianie sięgnęli po trzecią wygraną z rzędu.
Górnik Łęczna – Wisła Płock 1:0 (1:0)
Bramka: Roginić (6).
Górnik: Gostomski – Zbozień, Klemenz, de Amo, Grabowski – Kozak (90 Turek), Kryeziu, Pawlik, Żyra (72 Gąska), Starzyński (71 Łukasiak) – Roginić (56 Podliński).
Wisła: Gradecki – Niepsuj, Biernat, Czajka, Spremo (59 Hiszpański) – Chrupałła (59 Janus), Grić (78 Srecković), Szwoch, Gerbowski (78 Cielemęcki), Thiakane – Sekulski.
Żółte kartki: Zbozień, Gąska, Kozak, de Amo – Szwoch, Biernat.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).