PIŁKARSKA NICE I LIGA Górnik Łęczna pokonał na swoim stadionie Raków Częstochowa 2:1, ale wciąż nie może być pewny utrzymania na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Losy zielono-czarnych rozstrzygną się w ostatniej kolejce. Kibice poza meczem łęcznian będą także nasłuchiwać wieści z Częstochowy i Głogowa
Zespół trenera Bogusława Baniaka przystępował do starcia z Rakowem z przysłowiowym nożem na gardle. Łęcznianie chcąc zachować ligowy byt musieli to spotkanie wygrać i liczyć na to, że punkty w domowym starciu ze Stalą Mielec zgubi Stomil. Górnik pokonał częstochowską ekipę, ale olsztynianie, najgroźniejsi rywale w walce o utrzymanie, także zainkasowali trzy punkty. Wszystko rozstrzygnie się zatem w ostatniej kolejce. Zielono-czarni nadal mają szansę na utrzymanie. Pod warunkiem, ale za tydzień w Katowicach zespół trenera Baniaka musi zdobyć trzy punkty i liczyć na to, że zwycięstwa nie odniesie Pogoń Siedlce lub Stomil Olsztyn.
Spotkanie z Rakowem rozpoczęło się bardzo dobrze dla graczy Górnika, bo już w 22 minucie sędzia podyktował rzut karny za faul na Marcinie Flisie. Do piłki podszedł etatowy wykonawca „jedenastek” Patryk Szysz i zdobył 10 gola w obecnym sezonie. W dalszej części zielono-czarni nieco oddali inicjatywę rywalom, a ci skrzętnie to wykorzystali. W 41 minucie Andrzej Niewulis strzałem głową pokonał Sergiusza Prusaka i doprowadził do remisu. I gdy wydawało się, że przed przerwą więcej bramek nie padnie, przypomniał o sobie Przemysław Pitry i również strzałem głową trafił do siatki Rakowa.
Po zmianie stron początkowe minuty należały do piłkarzy z Łęcznej, ale ich dobra gra nie przełożyła się na powiększenie dorobku bramkowego. Ekipa z Częstochowy nie była w stanie zagrozić Sergiuszowi Prusakowi, a w końcówce drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, zobaczył Niewulis. Mecz zakończył się wygraną gospodarzy. – Jestem pod wrażeniem postawy obu drużyn, bo dzięki temu mecz do samego końca trzymał w napięciu kibiców i moich zawodników – powiedział po spotkaniu Bogusław Baniak, trener Górnika. – Mieliśmy swoje problemy w składzie. Zabrakło Grzegorza Bonina, a potem z boiska zszedł Pitry. Mimo to zagraliśmy bardzo ambitnie. Nasz plan na silny zespół Rakowa się powiódł i dzięki temu wciąż pozostajemy w grze o utrzymanie. Cieszę się, że kibice znowu zaczynają w nas wierzyć i Górnik w ostatniej kolejce zagra mecz o być albo nie być w I Lidze – dodał szkoleniowiec łęcznian.
Górnik Łęczna – Raków Częstochowa 2:1 (2:1)
Bramki: Szysz (22-karny), Pitry (45) – Niewulis (41).
Górnik: Prusak – Sasin, Pruchnik, Kasperkiewicz, Kosznik (90 Jarecki), Szysz, Łuszkiewicz, Sosnowski, Mosnikov (83 Karbowy), Flis, Pitry (46 Lebedyński).
Raków: Lis – Niewulis, Figiel, Radwański, Malinowski, Kościelny, Sapała (65 Szczepański), Mondek (80 Wójcik), Góra, Formella, Czerkas (70 Embalo).
Żółte kartki: Szysz – Niewulis, Góra. Czerwona kartka: Niewulis (88. minuta za drugą żółtą).
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Widzów: 1988.