Po ciekawym i emocjonującym meczu Motor Lublin zremisował w piątkowy wieczór z liderem tabeli – Arką Gdynia 2:2. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu drużyn?
Wojciech Łobodziński (Arka Gdynia)
– Podziękowania dla naszych kibiców, bo w ogromnej sile się zjawili w Lublinie i czuliśmy to wsparcie. Atmosfera była fantastyczna, święto piłki nożnej. Sam mecz piłkarski i bardzo ciekawy. W pierwszej połowie mieliśmy problem z pressingiem i przez to musieliśmy gonić ten mecz. Przed przerwą to nie byliśmy my w wielu elementach. W drugiej korekta ustawienia, dużo dobrego pressingu i już mecz pod naszą kontrolą. Wydaje się, że mogliśmy to zamknąć na naszą korzyść, chociaż wynik wydaje się sprawiedliwy, dwóch rannych. Wydaje się, że Motor nie stworzył sobie sytuacji po przerwie. Szanuję ten punkt, ale lekki niedosyt jest. Gospodarze zaskoczyli nas rysem taktycznym, jeżeli chodzi o otwarcie i budowanie. W tej pierwszej fazie wyciągali nam środkowych obrońców i grali przez środek. Tego się nie spodziewaliśmy. Korekta po przerwie była bardzo skuteczna i zneutralizowaliśmy największą broń rywali z pierwszej połowy.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Nie bądźmy zadowoleni z tego remisu, nie jesteśmy minimalistami. Wymagamy po takiej pierwszej połowie tego, aby zdobyć trzy punkty. Mieliśmy zareagować w drugiej połowie na ustawienie Arki. Zawsze pytam w sztabie i w drużynie, do jakich zmian może dojść, jak przeciwnik może zareagować? Było widać, że rywal ma problemy z naszą dobrą grą w defensywie. Mieliśmy posiadanie piłki, tworzyliśmy i kreowaliśmy akcje. Byliśmy zespołem, który napierał w pierwszej połowie. Przewidzieliśmy to, że będą próbowali nam zamykać pozycję numer sześć. Wiele akcji przeszło przez Marcela Gąsiora. Poświęcili jednego ze swoich graczy, przesunęli Karola Czubaka do naszej szóstki, dwójka skrzydłowych była wężej i próbowali nas pressować tak, że jeden na jeden mieli stoperzy, boczni obrońcy i Marcel. My mieliśmy przewagę dwóch na jednego w środku. Nie wykorzystywaliśmy tego, jedno to teoria, a drugie to praktyka. O to jesteśmy na siebie, może źli to złe słowo. Jeżeli chcemy robić kroki do przodu i grać o najwyższe cele, to musimy lepiej na to reagować. Nikt nie jest minimalistą, chcemy wygrywać dla kibiców, którzy nas nieśli. Zagraliśmy, nazwijmy to czarną serią na jesieni, czyli mecze z: GKS Tychy, Wisłą Kraków, Arką i Miedzią. Mieliśmy zero punktów wtedy, a teraz pięć. A mecz z Miedzią to będzie mecz bonus, ponieważ Motor adekwatnie do poprzedniej rundy ma tyle samo punktów. Wtedy było tyle samo punktów po meczu z Miedzią, a teraz przed spotkaniem z tym rywalem. Mówię to, bo my idziemy po swoje, wygrywać kolejne spotkanie. Liga to maraton i my w tej końcówce zamierzamy napierać i grać do końca.
Gra środkiem, gol na 1:0 zdobyty w ten sposób…
– Jestem zadowolony z tego, że zawodnicy i zespół nie jest jednowymiarowy. Do tej pory atakowaliśmy najczęściej bokami, teraz potrafimy utrzymać piłkę w środku i dawać ją na skrzydła w ostatniej fazie. Myślę, że centrum boiska jest takim kluczowym punktem, ponieważ stamtąd możesz grać w każdym kierunku, masz najwięcej możliwości ostatniego podania. Jeżeli możemy trzymać piłkę w środku, to trzymajmy ją jak najdłużej. Pierwsza bramka to klasa piłkarzy i kapitalna akcja. Dlatego jesteśmy rozgoryczeni, bo tworząc takie akcje, szkoda że nie doprowadzamy meczów do końca. Uważam, że możemy grać dwie takie same połówki. Miejsca były tyle samo, ale my powinniśmy adaptować się do zmiany struktury. Ideą Motoru jest związanie akcji z jednej strony, żeby w dynamicznym tempie zmienić stronę lub zaatakować środkiem i była taka możliwość.
Stracone gole…
– Zawsze można zrobić coś lepiej. Pierwszy gol po szybki zadaniu prostopadłym, dużą klasą wykazał się Czubak. My nie powinniśmy dopuścić do tego podania, nie mieć straty w tej części boiska. Mecz trwa 90 minut i jakieś błędy zawsze będą. Tej klasy przeciwnik mający w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników powoduje, że przy takich stratach jesteśmy bardziej narażeni na zagrożenie. Drugi gol, kiedy Adamczyk złamał do środka powinien być doskok naszej ósemki, ale to był kapitalny strzał z dystansu. Ciężko kogoś obwiniać, wiemy co mogliśmy zrobić lepiej, ale szacunek dla piłkarza Arki.
Filip Wójcik nie znalazł się w kadrze meczowej…
– To była moja decyzja, musi walczyć o powrót. Każdy kolejny tydzień to nowa szansa na grę i myślę, że Filip doskonale sobie z tym poradzi.