Ponad 11,5 tysiąca widzów na Arenie Lublin obejrzało w piątkowy wieczór bardzo dobre widowisko. Motor potrafił dotrzymać kroku najlepszej drużynie na zapleczu ekstraklasy. Dwa razy prowadził nawet z Arką Gdynia, ale spotkanie z liderem zakończyło się remisem 2:2.
Motor rozpoczął spotkanie bardzo agresywnie. Szybko zaliczył dwa przechwyty na połowie rywali.
W siódmej minucie gospodarze objęli prowadzenie. Kapitalną, prostopadłą piłkę, bez przyjęcia zagrał Marcel Gąsior. Bartosz Wolski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i bez problemów posłał futbolówkę do siatki.
Zanim minął pierwszy kwadrans już był remis. Tym razem Arka dwa razy odbierała piłkę rywalom. Za drugim razem, strata bohatera akcji na 1:0, Gąsiora była bardzo kosztowna. Janusz Gol również popisał się świetnym, prostopadłym podaniem, Gąsior po chwili nie zdążył jeszcze ze wślizgiem, a Karol Czubak z kąta uderzył pod ręką Kacpra Rosy na 1:1.
W 28 minucie fatalnie pod swoją bramką zachował się Martin Dobrotka. Podał pod nogi Samuela Mraza, Słowak wyłożył piłkę do Wolskiego, a ten prawie z okolic „wapna” uderzył prosto w bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później Motor miał jeszcze lepszą szansę po niespodziewanym rzucie karnym. Arbiter uznał, że podczas walki o górną piłkę Dawid Gojny faulował Michała Króla. Goście protestowali, ale nic nie wskórali, a z 11 metrów nie pomylił się Piotr Ceglarz. Nie tylko dał swojej drużynie drugi raz prowadzenie, ale i zdobył swojego dziesiątego gola w tym sezonie.
W końcówce pierwszej połowy gospodarze mieli trochę szczęścia. Najpierw Kacper Wełniak odgrywał pod swoją bramkę, ale do rywali. Rosa miał też problemy z próbą Kacpra Skóry, ale jednak odbił piłkę. Niedługo później Dobrotka był cztery metry od bramki Motoru, uderzył głową, ale źle trafił w piłkę i skończyło się tylko na strachu żółto-biało-niebieskich. W 45 minucie czujny Krystian Palacz posłał świetną centrę z lewego skrzydła do Mraza, a napastnik był dobrze ustawiony jednak źle uderzył głową.
W drugiej połowie goście wyraźnie przejęli inicjatywę, dłużej utrzymywali się przy piłce i chociaż potrafili przedrzeć się w pole karne Motoru, to niewiele z tego wynikało. Tuż po godzinie gry też nie zanosiło się, że z akcji Arki wyjdzie coś spektakularnego. Przyjezdni rozgrywali piłkę przed szesnastką, blisko lewej strony boiska. W końcu Hubert Adamczyk zdecydował się na uderzenie z dystansu i to jakie uderzenie, bo zaskoczony Rosa nie sięgnął futbolówki, a ta wylądowała w bramce, tuż przy słupku.
W 68 minucie mogło być nawet 2:3. Po akcji Olafa Kubackiego, w bardzo dobrej sytuacji fatalnie spudłował Czubak. Pięć minut później Kamil Wojtkowski „taranem” przedzierał się pod bramkę rywali, był już blisko, ale w ostatniej chwili został zatrzymany. Po okresie przewagi Arki, w końcu do głosu zaczął też dochodzić zespół Mateusza Stolarskiego. Wielkich sytuacji z tego nie było. W 83 minucie okazję do strzału z rzutu wolnego miał Wolski, ale przymierzył nad bramką. W końcówce obie ekipy próbowały, ale skończyło się wynikiem 2:2.
W następnej kolejce podopieczni trenera Stolarskiego zmierzą się w Legnicy z Miedzią (niedziela, godz. 15).
Motor Lublin – Arka Gdynia 2:2 (2:1)
Bramki: Wolski (7), Ceglarz (31-z karnego) – Czubak (14), Adamczyk (62).
Motor: Rosa – Stolarski (65 Lis), Kruk, Najemski (68 Rudol), Palacz, M. Król (80 Rybicki), Wolski, Gąsior (65 Scalet), Wełniak (68 Wojtkowski), Ceglarz, Mraz.
Arka: Lenarcik – Stolc, Marcjanik, Dobrotka, Gojny, Skóra (68 Lipkowski), Gol, Milewski (22 Adamczyk), Sidibe (68 Gaprindaszwili), Kobacki (90 Hafez), Czubak.
Żółte kartki: Gojny, Adamczyk, Lipkowski, Dobrotka.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 11667.