Po tym, jak Bogusław Leśnodorski znalazł się w radzie nadzorczej Motoru wielu kibiców miało nadzieję, że to były prezes Legii będzie podejmował ważne decyzje odnośnie najbliższej przyszłości klubu z Lublina. Sam zainteresowany na łamach portalu sport.pl wyjaśnia jednak, że jego rola będzie bardziej doradcza.
Pojawienie się w klubie Leśnodorskiego od razu zadziałało na wyobraźnie kibiców w Lublinie.
Trudno się dziwić. W końcu to za jego kadencji Legia trzy razy zdobyła mistrzostwo Polski i tyle samo razy triumfowała w rozgrywkach Pucharu Polski. Co więcej, występowała regularnie w fazie grupowej Ligi Europy, a do tego po wielu latach przerwy jako pierwszy polski klub awansowała do Ligi Mistrzów.
Były szef „Wojskowych” o swojej roli w ekipie żółto-biało-niebieskich rozmawiał z Pawłem Wilkowiczem w ramach programu „Sekcja Piłkarska”, który można obejrzeć na portalu sport.pl.
– Co do Motoru, to podejrzewałem, że Zbyszek Jakubas będzie starał się skorzystać z mojej wiedzy i doświadczenia. Zaskoczył mnie jednak radą nadzorczą. Myślę, że fajnie, jak zrobimy coś, co będzie miało ręce i nogi i będzie wizytówką Lublina. Wydaje mi się, że ja będę jednak bardziej doradzał. Pewnie pomogę zorganizować zespół, który będzie się w stanie zmierzyć z wyzwaniami sportowymi i organizacyjnymi. Wydaje mi się, że ludzie na miejscu są sensowni. Zbigniew Jakubas podchodzi do tego wyjątkowo racjonalnie, więc jestem optymistą – mówi Bogusław Leśnodorski w programie „Sekcja Piłkarska”.
Wyjaśnia też, jakie będą jego pierwsze zadania. – W pierwszej kolejności musi być pewność, co do tego, że zarząd podziela te same wizje, opinie i wartości co właściciel. To weryfikacja tych kwestii będzie naszym pierwszym zadaniem. Później chcemy iść do przodu krok po kroku. Wszyscy są ambitni, ja również, ale Zbyszek Jakubas nie ma ciśnienia, żeby z dnia na dzień wszystko zmienić. Wydaje mi się, że w przyszłym roku ta drużyna powinna zacząć walczyć o awans – dodaje były szef Legii Warszawa.
Leśnodorski wykluczył za to możliwość objęcia roli prezesa w Motorze. – Nie, wydaje mi się, że to jest niemożliwe. Nie potrzeba importować prezesa z Polski i nie ma sensu o tym mówić. Ja mam bardzo dużo swoich planów, które wykluczają mnie z codziennego funkcjonowania w sporcie. Idealnie, żeby było jak najwięcej ludzi z Lublina i okolic – zapewnia.
Wyjaśnia także, że na razie najważniejszą sprawą dla nowego właściciela Motoru jest akademia piłkarska. – Zbyszek Jakubas podchodzi do tego, jak do projektu społecznego, w końcu pochodzi też z Lublina. Na ten moment koncentruje się na budowie ośrodka akademii. Jak go znam, to wszystkich zaskoczy i pokaże, jak trzeba robić takie projekty. Później właśnie ten projekt będzie się pokazywać jako wzór – mówi Leśnodorski.
Zbigniew Jakubas niedawno zapewniał, że celem na sezon 2020/2021 jest wywalczenie awansu na zaplecze ekstraklasy. Na razie się na to jednak nie zanosi, bo piłkarze Mirosława Hajdy po ostatnim weekendzie wylądowali w strefie spadkowej. Oczywiście, z powodu koronawirusa rozegrali jeden, a nawet dwa mecze mniej od innych zespołów. Mimo wszystko do ostatniego miejsca gwarantującego udział w barażach tracą tylko siedem „oczek”.
Co o kwestii awansów najpierw do Fortuna I ligi, a później PKO BP Ekstraklasy myśli wiceprzewodniczący rady nadzorczej Motoru?
– Nie rozmawialiśmy o tym. To tylko moje spekulacje, ale uważam, że to jest dobry czas, żeby w przyszłym roku Motor bił się o awans. Wydaje mi się, że różnica między pierwszą i drugą ligą jest mniejsza, niż między pierwszą, a ekstraklasą. Spokojnie mogę sobie wyobrazić, że po awansie z drugiej ligi drużyna, która będzie oparta na solidnych fundamentach może od razu powalczyć o ekstraklasę. Jestem w stu procentach przekonany, że projekt na solidnych podstawach i z solidnymi ludźmi w przeciągu kilku lat musi wylądować w ekstraklasie, potem zajmować miejsca w pierwszej ósemce tabeli, czy powalczyć o puchary – ocenia Bogusław Leśnodorski.