ROZMOWA z Franciszkiem Smudą, trenerem Górnika Łęczna
Jak pan ocenia wasz pierwszy sparing?
W zasadzie na wyniki pierwszych meczów kontrolnych zupełnie nie zwracam uwagi. Kiedy byłem w Górniku dwa lata temu, to te sparingi wyglądały fajnie, graliśmy z dobrymi przeciwnikami. To jednak nie jest to samo, co późniejsza rywalizacja w meczach o punkty. W takich spotkaniach jest zupełnie inna atmosfera, presja i w efekcie popełnia się więcej błędów. Najważniejsze dla nas jest to, aby w zimowych sprawdzianach wszyscy się ruszali. Chcemy zbudować jak najlepszą wytrzymałość ogólną i siłę u piłkarzy. To jest absolutna podstawa.
Czy w takim razie można wyciągać jakieś wnioski po takim meczu jak ten z Motorem?
– Zawodnicy zaczynają grać zespołowo i ta gra ich cieszy. W tym momencie to jest najważniejsze. Zresztą, było to już widać w trzech ostatnich ligowych meczach w poprzednim roku. Wówczas kibice mieli na co popatrzeć.
Zwycięstwo na początku okresu przygotowawczego powinno dobrze zadziałać na zawodników.
– Szczerze mówiąc nie lubię wszystkiego wygrywać w sparingach. Natomiast zupełnie inaczej podchodzę do sytuacji kiedy moja drużyna walczy w meczach mistrzowskich.
W sobotnim sparingu wystąpiło kilku graczy testowanych. Czy po tym jak zagrali można spodziewać się jakichś decyzji co do ich przydatności dla zespołu?
– Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Wszyscy zawodnicy, którzy są obecnie u nas na testach będą trenować z nami do środy. Wtedy zagramy kolejny sparing ze Stalą Kraśnik. I wówczas będziemy wiedzieć na ich temat zdecydowanie więcej.
Tym bardziej, że zimą szatnia Górnika została mocno przewietrzona…
- Została nie tylko przewietrzona, ale i odnowiona. I przyznam, że bardzo mi się ona obecnie podoba – pojawiły się nowe szafki, pomalowano ściany, jest teraz w niej bardzo elegancko.
I czeka na nowych piłkarzy?
– Tak jest!
Czy w takim razie dajecie sobie jakiś ostateczny termin na skompletowanie kadry?
– Mamy na to jeszcze tydzień. Później trzeba będzie zgrywać zespół pod kątem taktyki.
W ostatnim czasie pojawiły się plotki o Mateuszu Cetnarskim jako teoretycznym wzmocnieniu pana zespołu. Czy jest szansa aby trafił do Łęcznej?
– Tak jak pan powiedział to są jedynie plotki i nie ma absolutnie takiego tematu.
Zimą czekają zawodników ciężkie treningi? Podobno u Franciszka Smudy nie ma lekko…
– Nie. Obecni zawodnicy nie mają tak wytrenowanych organizmów, jak ci zawodnicy, z którymi pracowałem w Łęcznej dwa lata temu. Wówczas byli to piłkarze innego pokroju niż teraz. Ci, którzy są w Łęcznej obecnie jeszcze nie są na to gotowi.
Ale wtedy w składzie był Paweł Sasin i teraz jest w nim nadal…
– Na tego piłkarza można nałożyć najcięższe obciążenia, a i tak się go nie „zajedzie”.