Raczej nudy przez ponad 80 minut, ale później solidna dawka emocji. Motor po dogrywce pokonał w środę Kotwicę Kołobrzeg 2:1 i może się już szykować na niedzielny finał baraży o awans ze Stomilem Olsztyn. Jak spotkanie oceniają trenerzy i zawodnicy obu ekip?
Goncalo Feio (trener Motoru Lublin)
– Na tym etapie żadna z drużyn nie zasługuje na porażkę. Piłka jest okrutna dla trenera i piłkarzy Kotwicy, a mogło być odwrotnie. Mecz był wyrównany i mógł się potoczyć w dwie strony. Sytuacje dla jednych i drugich w dogrywce, a spotkanie mogło się skończyć każdym rozstrzygnięciem. Ostatnie dwie rzeczy, chcę po raz kolejny podziękować mojej drużynie. Pokazują serce i wiarę w to, co robimy. Już 21 zawodników grało w podstawowym składzie, to że zmiany dużo dają, to że każdy jest w gotowości, a ci którzy nie grali robią teraz trening wyrównawczy. Mam taką drużynę, a to jest zaszczyt. Ostatnia rzecz, którą chcę powiedzieć – piłka nożna jest dla kibiców i ubolewamy bardzo mocno nad tym, że nasi kibice nie mogli uczestniczyć w tej historii Motoru. Otrzymaliśmy jednak ich wsparcie przed meczem i zapewne po meczu będzie tak samo. Robota jeszcze jest do zrobienia, więc krótko się cieszymy i skupiamy się już na kolejnym rywalu.
Piotr Ceglarz (zawodnik Motoru Lublin)
– Obie drużyny mogły wygrać, ale bardzo się cieszymy, że wygraliśmy my. Jestem dumny, ze jestem w drużynie, która walczy do końca i nigdy się nie poddaje. Ja czwartą kartką wykluczyłem się z finału, ale wierzę w to, że awansujemy w tym sezonie do pierwszej ligi.
Maciej Bartoszek (trener Kotwicy Kołobrzeg)
– Podziękowania dla kibiców i mojej drużyny. Potrafiliśmy się podnieść po niefortunnym meczu ostatniej kolejki. To było ważne, żeby oprócz tego, żeby podnieść się fizycznie, to podejść do spotkania z Motorem z odpowiednim nastawieniem mentalnym. To wyglądało naprawdę dobrze. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w rundzie zasadniczej z Motorem. Stworzyliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby ten mecz ułożył się zupełnie inaczej. Pierwszą bramkę straciliśmy na minutę przed końcem. Drugą na cztery minuty przed końcem dogrywki po rykoszecie. Wydawałoby się, że w ostatniej kolejce limit pecha wyczerpaliśmy, a jednak znowu tego szczęścia zabrakło. Szkoda, bo chłopaki wznieśli się na wyżyny. Wielkie gratulacje dla chłopaków, bo przeżyłem z nimi fajną przygodę, potrafiliśmy szybko złapać nić porozumienia, a zespół z każdym meczem był lepszy. Trzeba się pogodzić z porażką, gratulujemy Motorowi. Myślę jednak, że oba zespoły zasłużyły, żeby spotkać się w finale.
Oskar Pogorzelec (bramkarz Kotwicy)
– Na pewno wynik bardzo boli, bo spotkanie mogło się ułożyć inaczej. Strzeliliśmy bramkę i myśleliśmy, że to już koniec. Straciliśmy jednak gola po przepięknym uderzeniu, potem druggiego w końcówce dogrywki. Wynik w całokształcie mógł się wydawać dla wielu abstrakcją, dziękuję wszystkim dookoła, zostawili kawał serducha, szacunek dla wszystkich, także dla kibiców, bo takiej atmosfery w Kołobrzegu nie było nigdy. Szkoda, wielki niedosyt, żal, ale piłka jest brutalna. Trzeba umieć się podnieść i my musimy to zrobić.