To już przesądzone. Marcin Michota przynajmniej w rundzie jesiennej nie będzie zawodnikiem Motoru. 25-latek przenosi się na zasadzie wypożyczenia do beniaminka III ligi – Lublinianki.
Michota potrzebuje minut, żeby wrócić do formy sprzed kontuzji. W poprzednim sezonie były kapitan żółto-biało-niebieskich wystąpił tylko w jednym meczu II ligi. Częściej pojawiał się na murawie w czwartoligowych rezerwach klubu z Lublina. W sobotę wystąpił już w koszulce Lublinianki przy okazji sparingu z Chełmianką. I wkrótce powinien zostać zaprezentowany jako nowy gracz drużyny Roberta Chmury.
Szkoleniowiec Motoru Stanisław Szpyrka przyznaje, że w najbliższym czasie jego drużynę może opuścić ktoś jeszcze oprócz Michoty. Na pewno zainteresowanie innych klubów wzbudza chociażby Bartosz Zbiciak, który też byłby mile widziany na Wieniawie. Na razie „Zbiciu” rozgrywa jednak mecze tylko w drugiej drużynie.
– Niewykluczone, że ktoś jeszcze od nas odejdzie. Traktujemy to jednak bardziej jako szansę na rozwój dla zawodników i danie im szansy na rozgrywanie meczów. Tego nie możemy im zapewnić i obiecać w drugoligowym Motorze. Możemy dać szansę trenowania, ale rozgrywanie meczów na poziomie trzeciej ligi będzie wartością dodatnią, zwłaszcza dla Marcina. Z pewnością wracając do nas po okresie wypożyczenia, które możemy w każdym momencie cofnąć, na pewno będzie dużo lepiej przygotowany. Jest taka możliwość, że zawodnik wróci do nas już w zimie – zapewnia trener Szpyrka.
A jak wygląda kwestia transferów do klubu? Ostatnimi nabytkami byli: bramkarz Paweł Budzyński oraz uniwersalny Jakub Lis, który może występować na kilku pozycjach. Mówiło się jednak także o pozyskaniu bardziej ogranych piłkarzy.
– Pytanie o transfery trzeba kierować do dyrektora Arkadiusza Onyszko. Na pewno nowi piłkarze mogą być wartością dodatnią, ale podchodzimy do tego na spokojnie. Skupiam się na zawodnikach, których mam obecnie w kadrze, a to bardzo dobra kadra, która potrafi zwyciężać – dodaje szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.