Po jednym z najlepszych występów Motoru w tym sezonie i pewnej wygranej z Sokołem Ostróda (4:1) od razu przyszedł najgorszy mecz. Żółto-biało-niebiescy przegrali w Krakowie z Hutnikiem aż 0:5. Skąd się wziął aż tak wysoki wynik?
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– Wynik mówi sam za siebie. To był blamaż całej drużyny, wszystkich nas. Myślę, że ten mecz kompletnie nam się nie układał. Przegrywaliśmy pod każdym względem: fizycznie, taktycznie, technicznie, szybkościowo, a do tego w ogóle nie mieliśmy szczęścia. Ciężko powiedzieć coś więcej na gorąco, bo dużo emocji we mnie siedzi i nie chciałbym używać zbyt mocnych słów. Po takiej porażce nie można jednak przejść obok, musimy sobie usiąść i powiedzieć prosto w oczy co funkcjonowało, a co nie i dlaczego. Można przegrać, bo to jest sport, ale my dostaliśmy lanie i dobrą nauczkę. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy przeszli obok tej porażki obojętnie. Bardzo mnie to boli co się stało i mam nadzieję, że zawodników także.
Szymon Szydełko (Hutnik Kraków)
– Na pewno nie spodziewaliśmy się aż tak wysokiego zwycięstwa. Tym bardziej, że Motor był na fali po meczu z Garbarnią. Z meczu na mecz wyglądali coraz lepiej. Pokazywali siłę przełamując przeciwników nawet gdy rywale prowadzili w dwóch wcześniejszych spotkaniach. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudny mecz. W Lublinie jest zespół bardzo mocny piłkarsko. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy. Nie ukrywam, że o wyniku zadecydowało podejście zawodników i realizacja zadań taktycznych. To dało bardzo duże efekty. Pozbawiliśmy Motor największych atutów i byliśmy bardzo skuteczni przy stałych fragmentach gry, a to pomogło nam w jakimś stopniu ułożyć spotkanie pod nas. Nie spodziewaliśmy się, że wynik będzie tak wysoki, ale tak to w piłce czasami jest, że zdarzają się dni, w których wychodzi prawie wszystko. I tak było z nami przy okazji sobotniego spotkania.