Nie ma już w II lidze drużyn bez zwycięstwa. W piątek trzy „oczka” wywalczył Lech II Poznań, a w sobotę Motor Lublin. Drużyna Stanisława Szpyrki w siódmej kolejce ograła na swoim stadionie Stomil Olsztyn 1:0.
Od pierwszego gwizdka na Arenie Lublin było co oglądać. Może brakowało stuprocentowych sytuacji, ale obie drużyny walczyły o każdą piłkę. Już w 10 minucie część kibiców gospodarzy wykrzyczało „jest!”. Niestety, Piotr Kusińki strzelił głową tylko w boczną siatkę.
Później kilka razy Motor miał piłkę w polu karnym, ale brakowało lepszego ostatniego podania. Chociażby w 24 minucie, kiedy po przechwycie Damiana Sędzikowskiego w szesnastkę zagrywał Rafał Król jednak ciut za mocno. Kilka chwil później Sebastian Rudol podawał do tyłu, do Maksa Cichockiego jednak za lekko i futbolówkę przejął Bartosz Florek. A miał przed sobą już tylko Cichockiego i bramkarza. Z pomocą przyszedł jednak arbiter, który uznał, że chwilę wcześniej piłkę opuściła już boisko.
W kolejnej akcji na prawym skrzydle pokazał się Filip Wójcik, tyle, że ten ze Stomilu. Trzech graczy Motoru zatrzymało jednak groźną akcję przyjezdnych. W 33 minucie goście świetnie wyszli spod pressingu i wydawało się, że Rudol „wyciął” przed polem karnym Wójcika, ale o dziwo sędzia nakazał grać dalej.
W końcówce pierwszej połowy obie ekipy mogły się pokusić o gole. Najpierw zrobił się „kocioł” w polu karnym przyjezdnych, ale bramkarz i obrońcy do spółki zażegnali niebezpieczeństwo. Kilkadziesiąt sekund później po drugiej stronie boiska Wójcik znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Kamilem Rozmusem, ale górą w tym pojedynku był drugi z zawodników. I do przerwy goli nie było.
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch, prostopadłych podań „Sędzika”. Lepsze było to drugie, ale minimalnie szybszy od Żebrakowskiego i tak okazał się bramkarz rywali. W 49 minucie obie ekipy powinny zdobyć po golu. Najpierw rzut rożny żółto-biało-niebieskich zakończył się strzałem w poprzeczkę, a po chwili Stomil miał sytuację dwóch na jednego w polu karnym, ale Sebastian Szypulski źle trafił w piłkę i skończyło się tylko na strachu miejscowych.
W kolejnej akcji Motor objął upragnione prowadzenie. Żebrakowski dostał piłkę na prawym skrzydle i tym razem to napastnik wystąpił w roli asystującego, bo były gracz Wigier Suwałki świetnie wrzucił w pole karne, gdzie głową idealnie akcję zamknął Leszek Jagodziński.
Stomil nie miał nic do stracenia i odważniej zaatakował. Jakub Tecław z rzutu wolnego strzelił w mur, a niedługo później Wójcik huknął nad bramką. Po godzinie gry Jagodziński mógł się odwdzięczyć Żebrakowskiemu i zaliczyć asystę, ale źle dograł pod bramkę. W 68 minucie Piotr Kurbiel ładnie „zgasił” piłkę na klatę i uderzył z powietrza, ale prosto w Pawła Budzyńskiego. Stomil był jednak coraz groźniejszy, o czym może świadczyć kolejna akcja Kurbiela, który tym razem uderzył po ziemi obok słupka.
Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Stomil kolejny atak zakończył minimalnie niecelnym strzałem, tym razem Szypulskiego. Końcówka? Drużyna Szymona Grabowskiego zepchnęła lublinian do defensywy. Było sporo dobrych akcji, ale tylko do momentu ostatniego podania, którego wyraźnie Stomilowi brakowało. I ostatecznie żółto-biało-niebiescy wreszcie wygrali pierwszy mecz ligowy w sezonie 2022/2023.
Motor Lublin – Stomil Olsztyn 1:0 (0:0)
Bramka: Jagodziński (50).
Motor: Budzyński – Wójcik, Rudol, Cichocki, Rozmus, Sędzikowski (90 Zbiciak), Kusiński (77 Gąsior), Król, Ceglarz, Jagodziński (73 Kosior), Żebrakowski (73 Kahsay).
Stomil: Mądrzyk – Kuban, Tecław, Kośmicki (90 Sobotka), Wójcik (70 Niewiadomski), Krawczun, Shibata, Kalisz (46 Szypulski), Żwir, Karlikowski (71 Jońca), Florek (63 Kurbiel).
Żółte kartki: Kusiński, Ceglarz, Rudol – Kalisz, Karlikowski, Wójcik.
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa). Widzów: 3196.