Czas na trzeci mecz nowego sezonu. Tym razem piłkarze Motoru zmierzą się we Wrocławiu z rezerwami Śląska. Spotkanie zaplanowano na niedzielę, o godz. 12.
Drużyna Krzysztofa Wołczka rozpoczęła rozgrywki ciut lepiej od żółto-biało-niebieskich. W dwóch meczach uzbierała cztery punkty. Jeden uratowała w ostatniej chwili, po rzucie karnym Adriana Łyszczarza w 90 minucie, przeciwko Hutnikowi Kraków (1:1). Przed tygodniem wygrała za to bez większych problemów w Siedlcach 3:0.
Kilka miesięcy temu Śląsk II z bardzo dobrej strony pokazał się na Arenie Lublin, gdzie wygrał 3:2. Wynik dla Motoru był jednak dużo lepszy niż gra. A teraz rywale mają jeszcze do dyspozycji dwóch doświadczonych obrońców: Piotra Celebana i Mariusza Pawelca. W rezerwach na razie gra też Lubambo Musonda, który ma już na koncie ponad 50 występów w naszej ekstraklasie.
– Każdy mecz w tej lidze jest trudny. Poprzedni pojedynek ze Śląskiem II pamiętam doskonale, bo to był dla nas pierwszy występ po izolacji związanej z koronawirusem. Wróciliśmy do treningów na kilka dni przed meczem. Pewnie gdybyśmy ćwiczyli regularnie, to spotkanie wyglądałoby trochę inaczej – wyjaśnia trener Marek Saganowski.
I dodaje, że trudno przewidzieć, kto w ekipie gospodarzy w niedzielę wyjdzie na boisko. – Wiadomo, że zmierzymy się ze specyficznym przeciwnikiem, bo tak naprawdę nie wiemy, kto pojawi się w składzie i czy zespół, który wystąpił w Siedlcach będzie taki sam. Ekipa z Wrocławia w niedzielę gra swój mecz w ekstraklasie, a w czwartek w Lidze Konferencji, więc trudno powiedzieć, kto zagra przeciwko nam. Chcemy być jednak przygotowani najlepiej, jak to będzie możliwe – zapewnia „Sagan”.
Szkoleniowiec nadal nie będzie mógł skorzystać z Tomasza Kołbona, który ciągle ćwiczy indywidualnie. Z kolei Arkadiusz Najemski już od dwóch tygodni trenuje z resztą zespołu. W niedzielę przeciwko Ruchowi niezłą zmianę dał też wracający do formy Adam Ryczkowski. Tak samo zresztą, jak Tomasz Swędrowski, który zagrał całą drugą połowę. A skoro przeciwko „Niebieskim” Motor zaliczył gorszy występ, to można się spodziewać małych zmian w składzie. Tym bardziej, że w dwóch pierwszych meczach w „podstawie” wychodziło trzech młodzieżowców: Adrian Dudziński, Sebastian Rak i Piotr Kusiński.
Jakie wnioski lublinianie wyciągnęli z porażki przeciwko ekipie z Chorzowa? – Za mało utrzymywaliśmy się przy piłce, za mało byliśmy też w ataku pozycyjnym. Ciężko było nam skonstruować akcje, pojawił się również problem z wyjściem do wyższego pressingu, czy utrzymywaniu się przy piłce na połowie przeciwnika. Ruch wysoko do nas wyszedł, stworzyliśmy kilka okazji, ale potem zatraciliśmy nasz plan. W pewnym momencie wszystko się posypało. Porażka na pewno bardzo boli. Także ze względu na piękną oprawę i liczbę kibiców na trybunach. Jeszcze raz chciałbym im podziękować za ten doping od pierwszej do ostatniej minuty – ocenia trener Saganowski.