Filip Luberecki dopiero kilka tygodni temu zadebiutował w seniorskiej piłce. Mimo to błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w składzie Motoru. Na dodatek szybko zapracował na powołanie do reprezentacji Polski U-18. W sobotę „Luber” zaliczył bardzo dobry występ przeciwko rezerwom Śląska Wrocław, chociaż zagrał na innej pozycji niż dotychczas.
Minęło dopiero sześć kolejek, ale już można śmiało stwierdzić, że pozyskanie z Escoli Varsovia Lubereckiego było transferowym strzałem w dziesiątkę. Klub z Lublina zyskał młodzieżowca na lata, który na pewno nie gra tylko dlatego, że jest w odpowiednim wieku. Młodzian imponuje od pierwszego spotkania na wiosnę.
Do tej pory Luberecki występował jako lewy obrońca. Kiedy jednak wyjechał do Bułgarii, razem z kadrą U-18 Biało-Czerwonych, to w składzie zastąpił go Jakub Staszak. Spisał się na tyle dobrze, że Goncalo Feio przyznał, że niesprawiedliwym byłoby posadzenie byłego gracza KKS Kalisz na ławce. Portugalczyk znalazł więc miejsce i dla Staszaka i dla Lubereckiego. Ten drugi zagrał jako skrzydłowy. I pokazał, że potrafi zachować się pod bramką przeciwnika, bo to on zaliczył dwie asysty przy golach Kacpra Wełniaka. W sumie po sześciu meczach w tym roku ma już na koncie trzy ostatnie podania.
– Luber w poniedziałek zagrał jeszcze 84 minuty w reprezentacji. Dzień później, kiedy większość miała wolne Filip przyjechał i zrobił regenerację. Pracował też z fizjoterapeutami. Działanie zespołowe i duża doza talentu, a także nastawienie tego młodego człowieka pozwoliła na to, abyśmy go przygotowali do gry na innej pozycji w zaledwie cztery dni. Nie pierwszy raz robimy coś takiego. To kolejny piłkarz, który czerpie z tego, co robimy na co dzień, a także z treningów indywidualnych i z podejścia do rozwoju indywidualnego zawodników – wyjaśnia Goncalo Feio.
I dodaje, że asysty są ważne, ale widział więcej pozytywów w grze młodzieżowca. – Liczby są potrzebne, bo potwierdzają dobrą dyspozycję. Dobrze pracował jednak także bez piłki, napędzał nasze kontry, kompleksowo to był na pewno bardzo pozytywny występ. Pomógł w tym wszystkim zespół, tak samo, jak Kacprowi Wełniakowi. To jest sport zespołowy i tak to powinno funkcjonować. Kolektyw promuje indywidualności, a te pracują dla zespołu – dodaje opiekun żółto-biało-niebieskich.
Jak sam zawodnik ocenia ostatni występ i przygodę na zgrupowaniu kadry? – Do było bardzo cenne doświadczenie, jestem dumny z występu, z orzełkiem na piersi. Dało mi to dużo pewności siebie. Dzięki temu wyszedłem na boisko w sobotę i wiedziałem, co mam robić, a efektem były dwie asysty. Kluczem do zwycięstwa były: pressing i intensywność oraz to co robiliśmy bez piłki – przyznaje Filip Luberecki.