Drugi mecz rundy wiosennej i drugi remis 0:0 Wisły Grupa Azoty. Puławianie tym razem podzielili się punktami z Radunią Stężyca. W końcówce Adrian Paluchowski wpakował piłkę do siatki, ale gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną doświadczonego napastnika.
Po wyrównanym początku spotkania Wisła znalazła się między 11, a 16 minutą w tarapatach i to kilka razy. Najpierw świetną okazję na gola zmarnował Mateusz Kuzimski, który przegrał pojedynek sam na sam z debiutującym w bramce puławian Błażejem Sapielakiem. Po chwili w polu karnym szarżował Maciej Orłowski, ale dobrą interwencję w obronie zaliczył Bartosz Bernard. Minęło 120 sekund i znowu pod bramką gości znalazł się Kuzimski, ale tym razem źle rozwiązał całą akcję i piłkę mieli przyjezdni.
W 22 minucie odpowiedziała Duma Powiśla. Po rzucie wolnym niewiele zabrakło, a zrobiłoby się 0:1. Maciej Kona pomylił się jednak o centymetry i zamiast do siatki, trafił tylko w poprzeczkę. Do końca pierwszej połowy kibice w Stężycy oglądali wyrównane spotkanie, ale dogodnych sytuacji na gole raczej już nie było.
Druga odsłona? Znowu lepiej rozpoczęli ją gospodarze. Tym razem dobrą okazję miał Wojciech Łuczak, ale z rzutu wolnego huknął w mur. Po chwili Radunia wykonywała rzut rożny, po którym w szesnastce ekipy z Puław zrobił się porządny „kocioł”. Piłkę przejął w końcu Orłowski, ale jego uderzenie zostało zablokowane i przyjezdni mogli głęboko odetchnąć.
Później w końcu gra przeniosła się na drugą stronę boiska. Adrian Paluchowski „zatrudnił” bramkarza rywali, ale to był jedynie strzał do statystyk, z którym Kacper Tułowiecki nie miał najmniejszych problemów. Musiał za to wykazać kilka chwil później, ale dobrze odbił próbę Krystiana Putona z rzutu wolnego.
W końcówce obie ekipy szukały zwycięskiego trafienia. Najpierw Sapielak poradził sobie z uderzeniem byłego „Wiślaka” Ednilsona Furtado. A po chwili Tułowiecki zrobił to samo po próbie Putona. Później nieudane strzały zaliczyli: Wojciech Jakubik i Jan Furman. W doliczonym czasie gry to podopieczni Mariusza Pawlaka mogli za to przechylić szalę na swoją stronę. Najpierw pomylił się Puton, a w czwartej dodatkowej minucie Paluchowski pokonał Tułowieckiego. Problem w tym, że sędziowie pokazali spalonego i bramka nie została uznana.
W efekcie, po dwóch kolejkach w tym roku Wisła dopisała do swojego konta tylko dwa punkty i nie strzeliła ani jednego gola. Za tydzień też nie będzie łatwo – na stadionie MOSiR pojawi się lider tabeli, czyli Kotwica Kołobrzeg (niedziela, godz. 15).
Radunia Stężyca – Wisła Puławy 0:0
Radunia: Tułowiecki – Orłowski (65 Straus), Baszłaj, Dampc, Nowicki (86 Kosznik), Ednilson (80 Sauczek), Prichna, Furman, Łuczak, Zynek (65 Jakubik), Kuzimski.
Wisła: Sapielak – Cheba, Błyszko, Wiech, Bernard, Kargulewicz (70 Banach), Puton, Kona (87 Skałecki), Janicki (70 Ryszka), Klichowicz (87 Kaczmarek), Paluchowski.
Żółte kartki: Baszłaj, Łuczak, Furman, Ednilson Furtado, Tułowiecki – Wiech, Janicki, Puton.
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska).