Górnik Łęczna minimalnie przegrał u siebie z Widzewem Łódź, choć gdyby piłkarze trenera Kamila Kieresia byli tego dnia nieco bardziej skuteczni mogliby zdobyć pierwsze punkty w rundzie wiosennej
Losy spotknia rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie kiedy padły wszystkie bramki w tym spotkaniu. A mogło i powinno ich być więcej, bo w drugiej połowie "zielono-czarni" wypracowali sobie kilka świetnyhc okazji, ale albo brakowało im wykończenia, albo świetnie interweniował bramkarz Widzewa Wojciech Pawłowski. Oto jak niedzielny mecz na szczycie ocenili obaj szkoleniowcy
Marcin Kaczmarek (trener Widzewa Łódź)
– Wygraliśmy bardzo ważny mecz na szczycie drugiej ligi. Co prawda zostało bardzo jeszcze dużo grania do końca sezonu, ale biorąc pod uwagę skalę trudności i nasz poprzedni remis z Olimpią Elblągiem, to ten mecz był bardzo istotny. Cieszy mnie reakcja zespołu po tym, kiedy straciliśmy bramkę. W pierwszej połowie nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w drugiej połowie Górnik ruszy do ataków. My mieliśmy inny plan. Chcieliśmy nastawiać się na szybkie ataki i to się nie udało. Zespół pokazał dużo hartu ducha i ostatecznie wygraliśmy. Wygrana na trudnym terenie z pewnością da nam pozytywnego kopa.
Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna)
– Dla nas ten mecz miał wymiar starcia o fotel lidera drugiej ligi i z takim nastawieniem przystąpiliśmy do spotkania. Po porażce z Elaną, która była dla nas niemiłą niespodzianką, chcieliśmy przygotować się do trudnego meczu jak najlepiej. Moim zdaniem drużyna odbudowała pewność siebie. Mieliśmy pewne cele i staraliśmy się je realizować. W pierwszych minutach mieliśmy więcej sytuacji i dlatego objęliśmy prowadzenie po strzale Pawła Baranowskiego. Powinno nas to zmobilizować, ale w tej rundzie zaczęliśmy w zbyt łatwy sposób tracić bramki. Po golu na remis przewaga optyczna była po stronie Widzewa, który potrafił wykorzystać nasze słabsze momenty. Chciałbym wyróżnić w ich szeregach Wojciecha Pawłowskiego, który wykazał się kunsztem bramkarskim w kilku sytuacjach ratując swój zespół przed utratą gola. W moim odczuciu patrząc na przebieg spotkania i ilość sytuacji sprawiedliwszy byłby remis. Nie szukam jednak usprawiedliwień bo dalej gramy o awans do pierwszej ligi.