Motor musiał się solidnie napracować na wygraną w Krakowie, ale przełamał kiepską passę na "Suchych Stawach", gdzie w sobotę pokonał Hutnika 2:1. Jak spotkanie oceniają obie ekipy?
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– Pierwsza połowa dosyć ciężka, a w drugiej jeszcze większe ciężary. Wydaje mi się jednak, że byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki, w którym będzie mało gry w piłkę. Cieszę się, że to spotkanie już jest za nami, a jeszcze bardziej z tego, że wywozimy z Krakowa trzy punkty, bo to naprawdę gorący teren dla Motoru. Mój zespół pokazał charakter, po przerwie można powiedzieć, że mieliśmy trochę szczęścia, ale szczęście sprzyja lepszym, a my jesteśmy lepszym zespołem. Oglądaliśmy mecz Hutnika z Tychami i wiedzieliśmy, że to będą proste środki, czyli zagranie na napastnika, który dobrze gra tyłem do bramki i zebranie drugiej piłki. Mieliśmy na początku trochę problemów, dlatego cofnęliśmy Tomka Swędrowskiego z ósemki na szóstkę, żeby te drugie piłki były zbierane. Byliśmy ustawieni pod kontratak, wiedzieliśmy, że przeciwnik się odkryje, szkoda, że jedna, czy druga sytuacja Michała Fidziukiewicza nie weszła. W końcówce też mieliśmy szansę Maćka Firleja, który był na sam na sam, ale to był już wtedy inny mecz, bo gospodarze się odkryli chcąc doprowadzić do wyrównania.
Krzysztof Lipecki (Hutnik Kraków)
– Trudno mówić o meczu, gdzie wydaje mi się, że drużyna zostawiła bardzo dużo zdrowia i pokazała charakter. Udowodniła też, że jeszcze nie poddaliśmy się w tej walce o utrzymanie. Dobrze weszliśmy w spotkanie. Mieliśmy inicjatywę i parę sytuacji. Motor nie stwarzał nic pod naszą bramką. Trzeba jednak przyznać, że pierwszy gol troszkę ustawił mecz. Na szczęście odrobiliśmy straty i na drugą połowę wchodziliśmy z optymizmem i wiarą, że poszukamy drugiej bramki. Niestety, my ją straciliśmy po nieporozumieniu i bramce samobójczej. Chcę jednak pochwalić zespół, bo nikt nie zwiesił głowy. Mieliśmy sporo okazji, a Motor miał sporo szczęścia. My nie byliśmy skuteczni i przez to się przegrywa. Trzeba jednak oddać zespołowi, że chciał walczyć o remis, czy zwycięstwo do samego końca. Podziękowania także dla kibiców, bo ich doping nas niesie. Nie składamy broni, mamy 13 kolejek i wierzymy, że ta drużyna jest w stanie wygrywać i sprawić sporo niespodzianek.
Tomasz Swędrowski (Motor Lublin)
– Było widać z boiska, że to był ciężki mecz. Hutnik też miał swoje sytuacje. To było jednak pierwsze spotkanie rundy rewanżowej i na pewno nie były to piękne zawody w naszym wykonaniu. Przyjechaliśmy do Krakowa po trzy punkty i nasz cel zrealizowaliśmy. Teraz można już zapomnieć o tym meczu. Nerwówka na pewno była do samego końca, bo rywale nie mieli nic do stracenia. Chcieli przynajmniej zremisować i mieliśmy troszkę szczęścia, bo gospodarze mieli swoje sytuacje. Zamykamy już jednak ten temat, cieszymy się z wygranej i szykujemy się już na kolejne spotkanie.