Suche Stawy wreszcie szczęśliwe dla Motoru. Drużyna Marka Saganowskiego po trzech z rzędu porażkach w Krakowie pokonała wreszcie Hutnika na wyjeździe 2:1.
Pierwszy kwadrans był bardzo trudny dla gości. Żółto-biało-niebiescy mieli problem, żeby przeprowadzić jakąś składną akcję. Drużyna Krzysztofa Lipeckiego od początku próbowała atakować, ale tak naprawdę mimo kilku strzałów Sebastian Madejski nie musiał nawet interweniować. Sporo wiatru na prawym skrzydle robił zwłaszcza Mateusz Wyjadłowski, zawodnik w zimie wypożyczony z Jagielloni Białystok.
W 17 minucie wreszcie coś wydarzyło się pod bramką Hutnika. Kamil Rozmus odegrał na lewym skrzydle do Michała Fidziukiewicza, a ten wpadł w pole karne i strzelił prosto w ręce bramkarza. W kolejnych minutach „Fidziu” jeszcze dwa razy atakował z lewej strony, ale w obu przypadkach mierzył po krótkim rogu i Arkadiusz Leszczyński bez większych problemów odbijał piłki.
Po pół godzinie gry przez kilku rywali szczęśliwie przedarł się Sebastian Rak i był faulowany tuż przed szesnastką. Do piłki podszedł Tomasz Swędrowski, a po chwili kapitalnym strzałem z rzutu wolnego otworzył wynik sobotniego spotkania. 120 sekund później w ten sam sposób próbował odpowiedzieć Dominik Zawadzki, ale Madejski przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W końcówce gospodarze starali się o wyrównanie i kilka razy w polu karnym Motoru robiło się gorąco. Sławomir Chmiel niepotrzebnie odgrywał zamiast strzelać, a Adrian Jurkowski nie opanował piłki tuż pod bramką ekipy z Lublina. W 44 minucie miejscowi dopięli jednak swego. Dłużej utrzymali się przy piłce aż w końcu dośrodkowanie na dalszy słupek Miłosza Drąga na gola zamienił Wyjadłowski, który zupełnie niepilnowany przymierzył do siatki po strzale głową.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków Hutnika, ale tym razem znacznie szybciej swoją szansę mieli też piłkarze trenera Saganowskiego. A konkretnie Piotr Ceglarz, który jednak fatalnie skiksował. W 54 minucie w niezbyt groźnej sytuacji Ceglarz zagrywał z prawego skrzydła wzdłuż piątki. I chociaż nie było tam żadnego z jego kolegów, to „Motorowców” wyręczył Jurkowski, który nie atakowany przez nikogo wpakował piłkę do swojej bramki.
W kolejnych fragmentach goście utrzymywali korzystny wynik i mogli go nawet poprawić. Leszczyński nogą odbił chociażby uderzenie Ceglarza. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem gospodarze kilka razy wstrzeliwali piłkę w pole karne Madejskiego, ale za każdym razem czegoś brakowało i lublinianie wychodzili z opresji obronną ręką.
Ekipa z Krakowa jednak nie rezygnowała. I wydawało się, że w 86 minucie musi być 2:2. Wyjadłowski pokazał się do gry, dostał długie podanie z linii obrony, świetnie „złamał” akcję z lewego skrzydła do środka i uderzył na bramkę. Do szczęścia zabrakło centymetrów, bo piłka wylądowała na słupku. Później było sporo rzutów rożnych i szansa na wyrównanie po główce Zawadzkiego, ale pomocnik Hutnika też nie zdołał skierować futbolówki do siatki.
W doliczonym czasie gry Maciej Firlej puścił sobie piłkę obok obrońcy, obiegł go i wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale uderzył prosto w Leszczyńskiego. Na koniec nawet golkiper miejscowych powędrował w pole karne jednak żółto-biało-niebiescy przetrwali napór i wywalczyli na „Suchych Stawach” trzy punkty.
Hutnik Kraków – Motor Lublin 1:2 (1:1)
Bramki: Wyjadłowski (44) – Swędrowski (32), Jurkowski (54-samobójcza).
Hutnik: Leszczyński – Basta, Zalepa, Jurkowski, Stasik (68 Becht), Wyjadłowski, Zawadzki, Drąg (80 Skrzypek), Świątek (80 El Bouh), Chmiel (65 Lelek), Kitliński (65 Kieliś).
Motor: Madejski – Wójcik, Błyszko, Najemski (81 Cichocki), Rozmus, Świeciński, Swędrowski, Rak (72 Sędzikowski), Ceglarz (72 Kolbon), Ryczkowski (81 Moskwik), Fidziukiewicz (81 Firlej).
Żółte kartki: Zalepa, Drąg, Jurkowski – Rozmus
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Widzów: 800.