Wisła Grupa Azoty Puławy ma za sobą bardzo nieudany okres pod kątem zdobyczy punktowej. W niedzielę zespół trenera Michała Pirosa przegrał z Kotwicą Kołobrzeg 2:3 i wrócił do Puław z dużym niedosytem
Puławianie objęli w Kołobrzegu prowadzenie po golu Mateusza Klichowicza z rzutu karnego, ale później dwa ciosy zadali goście. Jednak w koncówce gościom udało się strzelić bramkę autorstwa Dawida Retlewskiego, która dawała im punkt. Niestety w doliczonym czasie gry błąd puławskiej defensywy wykorzystali miejscowi i to oni dopisali na swoje konta trzy punkty.
– Mimo porażki uważam, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Co prawda nienajlepiej weszliśmy w ten mecz w pierwszym kwadransie. Natomiast od 25 do 60 minuty mieliśmy inicjatywę i kontrolę. Mieliśmy w tym czasie kilka dogodnych sytuacji, które musimy wykorzystywać. Prowadząc dwoma golami ten mecz łatwiej byłoby nam kontrolować. Nie zrobiliśmy tego i ponosimy za to karę. To nie pierwsze spotkanie kiedy patrząc na liczbę okazji powinniśmy zamieniać je na większą ilość zdobytych punktów. Natomiast w życiu i sporcie jest taki czynnik jak szczęście, a tego nam brakuje. Mówi się, że suma szczęścia na koniec sezonu wychodzi na zero dlatego mam nadzieję, że doczekać tego momentu. Na szczęście w piłce nożnej wpływają też decyzje sędziowskie. Oglądałem już sytuację kiedy Retlewski otrzymał podanie i wychodził sam na sam z bramkarzem. Decyzja arbitra o przerwaniu gry była mocno kontrowersyjna. Nie mamy na nią wpływu, ale myślę, że sędziowie powinni zrozumieć, że ich praca ma wpływ na pracę nas – trenerów. Często tracimy pracę, jesteśmy oczerniani ze względu na drobne detale, które wynikają z decyzji sędziów. W meczu z Kotwicą sędzia techniczny przez całe spotkanie nas mocno uspokajał, a rywalom pozwalał w trzy-cztery osoby stać w strefie przez co nie wiedzieliśmy dużej części boiska. To jest irytujące. Dlatego nie krytykuję, ale sygnalizuję, że jesteśmy pracą sędziów rozczarowani, bo mogła ona być na wyższym poziomie – ocenił spotkanie Michał Piros trener Wisły.
Tym samym kibice klubu z Puław na wygraną swoich ulubieńców w lidze czekają od drugiego września. – Ostatni miesiąc pod kątem dorobku punktowego jest w naszym wykonaniu słaby i bierzemy za to odpowiedzialność. Co możemy zrobić lepiej? Będziemy to analizować, jak po każdym meczu. Wracamy do domu bez punktów i to jest przykre, bo zasłużyliśmy chociaż na punkt. Nie będę „grillować” żadnego zawodnika. Straciliśmy bramki po błędach indywidualnych, które na poziomie drugiej ligi nie mogą się zdarzać. Jednak jesteśmy drużyną i wygrywamy i przegrywamy razem – dodał szkoleniowiec „Dumy Powiśla”.
Kolejnym rywalem Wisły będzie Olimpia Grudziądz, która obecnie zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Tym samym będzie to idealna okazja dla graczy trenera Pirosa na upragnione przełamanie.