Pięć bramek w lidze? Czegoś takiego kibice w Puławach nie widzieli od dawna. W sobotę, w debiucie na ławce trenerskiej Bohdana Bławackiego Wisła rozbiła GKS Bełchatów 5:2, chociaż po 34 minutach przegrywała 0:2
Ostatni raz tak dobrą formę Dumy Powiśla w ataku można było oglądać w... kwietniu 2015 roku. Wówczas w starciu z Błękitnymi Stargard Szczeciński gospodarze wygrali 5:1. Zdobywanie bramek to od wielu miesięcy duży problem dla piłkarzy Wisły. Trener Bławacki miał tylko trzy dni, żeby przygotować zespół do spotkania z Bełchatowem, ale jak się okazuje to wystarczyło. Do tej pory puławianie mieli na koncie ledwie 13 trafień w 14 występach. W sobotę mocno poprawili kibicom humory, ale i swoje statystyki.
Początek zawodów wcale nie zapowiadał jednak, że kiepskie wyniki nagle ulegną zmianie. Miejscowi atakowali i od początku mieli swoje sytuacje. Wynik w 28 minucie otworzyli jednak goście. Patryk Janasik huknął z dystansu w samo okienko bramki Sebastiana Madejskiego. Niedługo później podopieczni trenera Bławackiego znaleźli się w jeszcze większych tarapatach. Dawid Flaszka w 34 minucie podwyższył na 2:0 dla GKS.
Na szczęście jeszcze przed przerwą nadzieje w serca kibiców i Wisły przywrócił Robert Hirsz, który tuż przed przerwą trafił na 1:2. A w drugiej odsłonie mecz szybko zaczął się od nowa. W 50 minucie Jakub Smektała wycofał piłkę do Niklasa Zulciaka i ten wyrównał. Między 60, a 61 minutą kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia. Najpierw Hirsz główką strzelił na 3:2, a kilkadziesiąt sekund później sytuację sam na sam z bramkarzem rywali świetnym lobem wykończył Zulciak.
Później pecha miał Piotr Giel z ekipy gości. W pierwszej połowie przy stanie 0:0 wpakował piłkę do siatki, ale sędziowie uznali, że był na spalonym. W 70 minucie znowu chorągiewka poszła w górę i gola dla Bełchatowa ponownie nie było. W końcówce Wisła upewniła się, że trzy punkty zostaną w Puławach. Po centrze z rzutu rożnego głową wynik ustalił Arkadiusz Maksymiuk.
Za tydzień w Puławach zamelduje się Radomiak, czyli kolejny kandydat do awansu.
ZDANIEM TRENERÓW
Mariusz Pawlak (GKS Bełchatów)
– Po 30 minutach moim zawodnikom wydawało się chyba, że ten mecz jest już wygrany. Wiemy jednak, jak ta liga wygląda. Obydwa zespoły chciały zagrać bardzo ofensywnie, ale zapominały też o obronie. Strzeliliśmy dwa gole, trzy dodatkowo ze spalonych, a mieliśmy też kilka innych sytuacji. Tak samo Wisła Puławy, bo oprócz bramek miała swoje okazje. To było dobre spotkanie dla kibiców, dla nas na pewno nie. Pokazało jednak te rzeczy, które w naszej grze obronnej nie funkcjonują. Z przodu potrafimy stwarzać sytuacje. Trudno coś więcej powiedzieć. Moim zawodnikom na pewno nie zabrakło charakteru. Kibicom należą się jednak przeprosiny. Dobrze zaczęliśmy, ale po końcowym gwizdku jest, jak jest. Takie mecze powinny być pod kontrolą. Sprezentowaliśmy jednak rywalom w prosty sposób dwa gole. Wierzę, że będziemy w stanie się podnieść, gratulacje dla Wisły.
Bohdan Bławacki (Wisła Puławy)
– Przed tym meczem mieliśmy tylko trzy treningi. Na pierwszym było raczej cichutku i bez uśmiechniętych twarzy. Na drugim wszystko wyglądało lepiej, a dzień przed spotkaniem pojawiły się już żarty. Nasze główne zadanie w tak krótkim czasie, to było odbudować ten zespół przede wszystkim pod względem psychicznym. Wiele kolejek bez wygranych. Drugi cel, to lepsza ofensywa. Mówiłem, że możemy wygrać 5:3, czy 6:4. Dobrze, że Robert Hirsz zdobył gola do szatni na 1:2, to była bardzo ważna bramka. W przerwie powiedziałem chłopakom, że w ostatnich minutach pokazaliśmy, że możemy grać z powodzeniem z tym rywalem. Cieszy mnie, że Hirsz dwa razy trafił do siatki, że strzelał też Niklas Zulciak. I w ogóle myślę, że druga połowa mimo pięciu bramek też była nierówna w naszym wykonaniu. Gratuluje moim zawodnikom
Wisła Puławy – GKS Bełchatów 5:2 (1:2)
Bramki: Hirsz (43, 60), Zulciak (50, 61), Maksymiuk (83) – Janasik (28), Flaszka (34).
Wisła: Madejski – Sedlewski, Żemło, Murawski, Sulkowski, Maksymiuk, Szymankiewicz (78 Popiołek), Smektała (63 Darmochwał), Pożak, Zulciak (86 Żelisko), Hirsz (69 Litwiniuk).
GKS: Lenarcik – Kendzia, Flaszka (75 Bartosiak), Ciarkowski, Janasik, Ryszka, Rachwał, Garuch (65 Thiakane), Wojowski (86 Szubertowski), Bierzało, Giel.
Żółte kartki: Maksymiuk, Pożak, Żemło, Sedlewski – Thiakane.
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn).