Słaby mecz w wykonaniu Wisły Puławy. Podopieczni Mariusza Pawlaka przegrali u siebie z KKS Kalisz 1:3. Rywale zanotowali za to bardzo dobry występ i spokojnie mogli na stadionie przy ul. Hauke-Bosaka strzelić kilka goli więcej.
Do przerwy goście prowadzili 1:0 i chyba każdy, kto oglądał poniedziałkowe spotkanie musi przyznać, że to było zasłużone prowadzenie. Od pierwszego gwizdka drużyna Bogdana Zająca sprawiała lepsze wrażenie i była bardziej aktywna zarówno w ataku, jak i obronie.
W 24 minucie po wyrzucie z autu Mateusz Majewski znalazł się przypadkowo w dobrej sytuacji, pięć metrów od bramki rywali. Był jednak ustawiony tyłem, dlatego jego „sytuacyjny” strzał poszybował nad poprzeczką.
Kilka chwil później wreszcie odpowiedziała Wisła. Grę dobrze wznowił Bartłomiej Gradecki. Po akcji lewą stroną najpierw z trudnej piułki uderzał Adrian Paluchowski, ale gospodarze utrzymali się przy futbolówce. Po wycofaniu przed pole karne nieźle uderzył Maciej Kona, a bramkarz rywali odbił piłkę na rzut rożny. Po kornerze były kolejne szanse, ale ofiarnie goście blokowali uderzenia Dumy Powiśla.
W 40 minucie szybka kontra Wisły zakończyła się strzałem z ostrego kąta Paluchowskiego, ale prosto w bramkarza. 180 sekund później zrobiło się 0:1. Błąd popełnił Błażej Cyfert, który próbował wybić piłkę ze swojej szesnastki, ale dopadł do niego Majewski. „Majo” dobrze się zastawił i wycofał piłkę do Adriana Łuszkiewicza, który uderzył do siatki zza pola karnego. Gradecki miał przed sobą kilku piłkarzy, dlatego pewnie w ostatniej chwili zobaczył piłkę i nie zdążył z interwencją.
W samej końcówce wydawało się, że znowu będzie groźnie pod bramką puławian. Bartłomiej Putno dostał piłkę na wolne pole i kiedy wpadał w pole karne faulował go Dominik Cheba. Boczny obrońca nie dość, że obejrzał za to przewinienie „żółtko” to dodatkowo nabawił się kontuzji i opuścił boisko na noszach.
Druga połowa rozpoczęła się tak, jakby to KKS przegrywał 0:1. Ekipa z Kalisza szybko odbierała piłki rywalom i dążyła do zdobycia drugiego gola. A podopieczni Mariusza Pawlaka mieli duże problemy, żeby coś zdziałać z przodu. Zanim minęła godzina gry przyjezdni dopięli swego. Nestor Gordillo wrzucił w pole karne, a Putno strzałem głową podwyższył prowadzenie.
Miedzy 65, a 71 minutą powinno być definitywnie po zawodach. Najpierw po odegraniu Majewskiego Gordillo jakimś cudem spudłował z pięciu metrów. Później ten sam gracz miał okazję do poprawki, ale huknął prosto w bramkarza. A na koniec Majewski z 11 metrów uderzył w sam środek.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem odpowiedział Kona, który świetnie przymierzył z dystansu, ale golkiper KKS kapitalną paradą uchronił swój zespół od straty gola. Końcówka to najpierw trzecie trafienie dla przyjezdnych. Kacper Kondracki niepotrzebnie przetrzymał dłużej piłkę, zaliczył stratę, a Giel dopadł do odbitej przez Konę futbolówki i idealnie przymierzył po długim rogu. W 88 minucie honorową bramkę zdobył z bliska Cyfert, ale to był tylko gol na otarcie łez, bo Wisła zasłużenie uległa rywalom.
Wisła Puławy – KKS Kalisz 1:3 (0:1)
Bramki: Cyfert (88) – Łuszkiewicz (43), Putno (59), Giel (79).
Wisła: Gradecki – Flak (87 Bracik), Cyfert, Wiech, Cheba (46 Kuban), Bartosiak (59 Ilić), Kona, Carlos Daniel, Puton, Banach (59 Kondracki), Paluchowski (73 Drozdowicz).
KKS: Górski – Głaz, Stolc, Gawlik, Staszak, Putno (64 Zawistowski), Łuszkiewicz (64 Kaszuba), Borecki, Gordillo (83 Wysokiński), Kamiński (64 Koczy), Majewski (74 Giel).
Żółte kartki: Paluchowski, Kona, Wiech, Cyfert, Cheba – Górski, Staszak, Łuszkiewicz, Głaz.
Sędziował: Piotr Idzik (Poznań).