Nie tak ligową inaugurację nowego sezonu wyobrażali sobie kibice Wisły Puławy. Ich pupile w sobotę przegrali na własnym boisku z Siarką Tarnobrzeg 0:1. I trzeba przyznać, że goście zasłużyli na trzy punkty
Po udanych meczach w Pucharze Polski wydawało się, że stadion w Puławach na dobre został już odczarowany. W końcu drużyna Adama Buczka w dwóch występach w tych rozgrywkach zdobyła pięć goli i pokonała dwóch wyżej notowanych rywali. Niestety, okazuje się, że puchary to jedno, a liga coś zupełnie innego.
Liczby nie kłamią. W 2017 roku Duma Powiśla rozegrała na własnym stadionie osiem spotkań. Strzeliła w nich jednego gola, straciła osiem bramek. Bilans spotkań? Trzy remisy i pięć porażek. Ci, którzy mieli odmienić grę Wisły w ataku, czyli: Alen Ploj i Robert Hirsz w sobotę nie wnieśli do gry zbyt wiele.
Od początku częściej przy piłce utrzymywała się Siarka. W 16 minucie Konrad Zaradny stał sam przed Sebastianem Madejskim, ale główkował prosto w ręce bramkarza puławian. W 22 minucie po rykoszecie jeden z obrońców gospodarzy o mały włos nie zaskoczył swojego bramkarza. Ostatecznie przyjezdni zarobili „tylko” rzut rożny. W 29 minucie Ploj miał szansę na otwarcie wyniku, kiedy szykował się do strzału z bliska w ostatniej chwili został jednak zablokowany. To była... najlepsza okazja miejscowych przed przerwą.
Po zmianie stron od razu zaatakowali goście. Mateusz Broź łatwo poradził sobie z Tomaszem Sedlewskim, ale uderzył obok bramki. Później Madejski świetnie odbił strzał z rzutu wolnego Konrada Stępnia. W 68 minucie goście objęli zasłużone prowadzenie. Piłkę przed pole karne wycofał rezerwowy Krzysztof Ropski, a drugi ze zmienników – Kamil Radulj idealnie przymierzył do siatki mocnym uderzeniem po ziemi.
Wisła niby starała się odpowiedzieć, trener Buczek szybko dokonał podwójnej zmiany, ale w sobotni wieczór Duma Powiśla wyraźnie nie radziła sobie w ofensywie. Nie było pomysłu na rozmontowanie defensywy przeciwnika, bardzo brakowało strzałów. Trudno po meczu przypomnieć sobie naprawdę groźne uderzenie któregoś z wiślaków.
W 77 minucie Jakub Smektała szarżował w polu karnym rywali. „Położył” już obrońcę, ale zagrał w ręce bramkarza Siarki. Drużyna Włodzimierza Gąsiora mogła zamknąć mecz, ale najlepszy po stronie gospodarzy Madejski nie dał się już zaskoczyć mimo dobrych szans rywali.
Trzeba dodać, że trener Buczek zaskoczył w sobotę składem swojej drużyny. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się chociażby Kacper Szymankiewicz, czyli najnowszy nabytek klubu. Zabrakło Piotra Żemły i Sylwestra Patejuka. W nowych barwach, w oficjalnym meczu nie zadebiutował jeszcze także Irakli Meschia.
Trzeba szybko zapomnieć o nieudanej inauguracji, bo już w następny piątek w ramach drugiej serii gier Wisła zagra w Katowicach z tamtejszym Rozwojem.
Wisła Puławy – Siarka Tarnobrzeg 0:1 (0:0)
Bramka: Radulj (68).
Wisła: Madejski – Sedlewski, Poznański, Murawski, Litwiniuk, Smektała, Maksymiuk, Głaz (70 Pożak), Szymankiewicz (70 Popiołek), Hirsz, Ploj (61 Szczotka).
Siarka: Dybowski – Grzesik, Stępień, Czyżycki, Płatek, Broź (89 Witkowski), Dawidowicz, Kubowicz, Witasik, Zaradny (58 Radulj), Janeczko (58 Ropski).
Żółte kartki: Pożak - Czyżycki, Broź.
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa). Widzów: 1289.