Szybko skończyła się dobra passa piłkarzy z Puław. W dwóch ostatnich meczach podopieczni Mariusza Pawlaka zdobyli cztery punkty, ale w piątek musieli się pogodzić z kolejną porażką. Tym razem ulegli w Pruszkowie tamtejszemu Zniczowi 0:2.
Wydawało się, że goście skorzystają z okazji i pójdą za ciosem. W końcu gospodarze musieli sobie radzić bez dwóch ważnych zawodników ofensywnych: Lukasa Hrnciara i Shumy Nagamatsu. Już w 12… sekundzie spotkania puławianie wypracowali sobie też całkiem niezłą sytuację. Carlos Daniel zagrał w narożnik pola karnego do Emila Drozdowicza, a że obrońcy byli blisko, to doświadczony napastnik zdecydował się szybko na strzał i piłka poszybowała nad poprzeczką.
Inicjatywa była po stronie Dumy Powiśla, ale długo niewiele z tego wynikało. W 24 minucie sprytnie zachował się Jan Flak, który przepuścił piłkę do Marcina Ryszki i od razu wbiegł w pole karne. Wydawało się, że był zahaczany przez obrońcę rywali, ale może sędzia nie odgwizdał przewinienia, bo zawodnik Wisły próbował jeszcze dobiec do piłki, a dopiero po chwili padł na murawę. Zamiast karnego był jednak tylko rzut rożny.
W 35 minucie Carlos Daniel zagrał do wbiegającego w szesnastkę Kacpra Kondrackiego, a ten chyba dośrodkowywał. Dobrze piłkę odbił jednak bramkarz Znicza. Jakieś 100 sekund później powinno być 1:0. Fatalny błąd popełnił Krystian Bracik, który próbował wybić piłkę, a zagrał ją pod swoją bramkę do Krystiana Tabary, który z ostrego kąta uderzył centymetry obok słupka. Ten sam duet odpowiadał za kolejną groźną akcję gospodarzy. Bracik stracił piłkę, a Tabara znowu próbował zaskoczyć Bartłomieja Gradeckiego. Tym razem jego uderzenie zostało jednak zablokowane i do przerwy było 0:0.
Drugą połowę Wisła rozpoczęła fatalnie. Tuż po wznowieniu gry Drozdowicz został w swoim polu karnym po rzucie rożnym i kiedy piłka szybko wróciła w szesnastkę to on wyprostowaną nogą zaatakował Marcina Bochenka. Sędzia długo się nie wahał i od razu wskazał na „wapno”, a z 11 metrów nie pomylił się Patryk Czarnowski.
Wystarczyło pięć kolejnych minut, a niecelnie z dystansu strzelali: Bartłomiej Bartosiak i Ryszka. Ten drugi zagrywał też z lewego skrzydła wzdłuż „piątki”, ale dobrze spisał się bramkarz rywali. W międzyczasie czujność Gradeckiego sprawdził też Tabara. Po godzinie gry Drozdowicz nie sięgnął ostrej centry Bartosiaka, a niedługo później Piotr Misztal staranował w szesnastce Błażeja Cyferta. Arbiter ponownie nie dopatrzył się jednak faulu i nakazał grać dalej.
W końcówce kwestia końcowego wyniku była ciągle otwarta. Przyjezdni atakowali i momentami potrafili przycisnąć przeciwnika. Brakowało im jednak ostatniego podania. Nieźle z zza pola karnego uderzył Dominik Banach. A Znicz nastawił się na kontry i dwie z nich lepiej mógł też wykończyć Mariusz Gabrych. W 82 minucie Flak wpadł między dwóch rywali i wydawało się, że był faulowany, ale po raz kolejny arbiter nie zdecydował się użyć gwizdka. A w doliczonym czasie gry pruszkowianie zamknęli zawody. Cyfert próbował wybić piłkę, ale odważnie zaatakował go Gabrych i ostatecznie od niego odbiła się piłka, która wylądowała po chwili w siatce.
Znicz Pruszków – Wisła Puławy 2:0 (0:0)
Bramki: Czarnowski (49-z karnego), Gabrych (90+1).
Znicz: Misztal – Orzechowski (75 Górski), Bochenek, Lewczuk, Juchymowycz, Niewiadomski, Machalski, Pomorski, Możdżeń (85 Ostrowski), Tabara (61 Kręcichwost), Czarnowski (61 Gabrych).
Wisła: Gradecki – Flak, Cyfert, Bracik, Cheba (76 Banach), Kondracki (46 Wawszczyk), Ryszka, Puton, Carlos Daniel, Bartosiak (69 Paluchowski), Drozdowicz.
Żółte kartki: Machalski, Tabara, Gabrych – Drozdowicz, Bracik, Cheba, Paluchowski.
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska).