To wyraźnie nie był dzień piłkarzy Chełmianki. Najlepsza defensywa w grupie czwartej popełniła sporo błędów. A kiedy nie wykorzystuje się też kilku świetnych okazji, to mamy gotową receptę na katastrofę. Tak było w Krakowie, gdzie drużyna Tomasza Złomańczuka przegrała z drugą w tabeli Cracovią II 2:4. Trzeba jednak dodać, że po 50 minutach było 0:4.
Od pierwszego gwizdka goście „siedli” na rywalach i nie pozwalali im wyprowadzić żadnej akcji.
W czwartej minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Piotra Piekarskiego piłka spadła pod nogi Jakuba Bednary, a ten huknął z 16 metrów, ale prosto w bramkarza. W dziewiątej minucie Bednara ponownie dopadł do piłki, tym razem w szesnastce, ale źle sobie przyjął i rywale zażegnali niebezpieczeństwo.
W kolejnych fragmentach gospodarze pokazali, że też potrafią być groźni. W 19 minucie w ostatniej chwili Piekarski wślizgiem zablokował zagranie wzdłuż bramki. Po chwili przyszło ostrzeżenie numer dwa. Po akcji lewym skrzydłem i podaniu w pole karne biało-zieloni wybili futbolówkę na rzut rożny.
W 23 minucie Cracovia II dopięła swego. Dwa prostopadłe podania i w sytuacji sam na sam znalazł się Filip Piszczek, który ze spokojem strzelił do siatki na 1:0. Błyskawicznie powinno być jednak po jeden. Minęło kilkadziesiąt sekund, a Ezana Kashay przejął złe podanie obrońcy i popędził sam na bramkę. Goniło go dwóch rywali, więc oddał strzał z narożnika pola karnego. Prawie idealny, bo piłka dosłownie o centymetry minęła słupek.
Kiedy minęło pół godziny gry drużyna Piotra Gizy podwyższyła swoje prowadzenie. Po centrze z prawej strony krycie „na radar” skończyło się „setką” Michała Rakoczego i jego celnym strzałem z kilku metrów. W 35 minucie Bartosz Zbiciak robiąc wślizg zatrzymał piłkę ręką i sędzia wskazał na „wapno”. Na 3:0 podwyższył Piszczek, który skutecznie wykonał jedenastkę.
Sporo działo się też w końcówce. „Izi” znowu był blisko gola, ale piłkę zmierzającą do bramki po jego próbie w ostatniej chwili na rzut rożny odbił obrońca „Pasów”. Później Kashay odebrał piłkę rywalom i wyprowadził kontrę dwóch na dwóch. Oddał w odpowiednim momencie futbolówkę do Bednary, a ten uderzył po długim rogu jednak ponownie tuż obok słupka. Zamiast 3:1 mogło się zrobić 4:0. Strzał rywali z kilkunastu metrów sprawił mnóstwo problemów Sebastianowi Ciołkowi, bo bramkarz poszedł już w lewo, a piłka po rykoszecie zmierzała w prawy róg. Golkiper Chełmianki zdążył jednak obronić to uderzenie.
Jeżeli biało-zieloni po przerwie chcieli jeszcze powalczyć, to już w 50 minucie musieli zmienić plany. Po pierwszym strzale gospodarzy piłka spadła pod nogi Rakoczego, a ten bez namysłu uderzył na bramkę. Piłka odbiła się od Łukasza Mazurka i tym razem Ciołek nie zdołał już jej odbić.
Później wynik długo nie ulegał zmianie. Dopiero w 82 minucie Kashay po asyście Patryka Czułowskiego w sytuacji sam na sam strzelił na 4:1. A po chwili centrę z rzutu rożnego na gola numer dwa zamienił Piekarski. Drużyna trenera Złomańczuka ruszyła jeszcze do ataku, ale na więcej rywale już nie pozwolili. W efekcie, dobra passa klubu z Chełma została brutalnie przerwana w Krakowie.
Cracovia II – Chełmianka Chełm 4:2 (3:0)
Bramki: Piszczek (22, 36-z karnego), Rakoczy (30, 50) – Kashay (82), Piekarski (85).
Cracovia II: Niemczycki – Stachera, Bracik, Ziemnik, Zucha, Kanach, Rakoczy (87 Ożóg), Myszor, Wiśniewski, Ogorzały (90 Nowicki), Piszczek (79 Bała).
Chełmianka: Ciołek – Kanarek, Zbiciak, Mazurek, Wołos, Wiatrak (64 Budzyński), Bednara (64 Czułowski), Piekarski, Grądz (57 Brzozowski), Myśliwiecki (57 Skoczylas), Kashay.
Żółte kartki: Rakoczy, Bracik (Cracovia II).
Sędziował: Bartosz Owsiany (Opole).