Po ośmiu wygranych z rzędu Hetman Zamość przed tygodniem zostawił wszystkie trzy punkty w Lublinie. W sobotę piłkarze Jacka Ziarkowskiego szybko się podnieśli. Pokonali u siebie Tomasovię 2:1, chociaż jako pierwsi stracili gola
Na dzień dobry w siódmej minucie Rafał Kycko przymierzył w poprzeczkę. A 120 sekund później bardziej precyzyjna była drużyna Pawła Babiarza. Goście wyprowadzili kontrę, którą kapitalnym strzałem do siatki sfinalizował Damian Rataj. Gracz Tomasovii dostał piłkę na skrzydło i świetnie zszedł do środka, po czym huknął w góry róg bramki. Obrońcy Hetmana sygnalizowali pozycję spaloną, przy linii bocznej wściekał się też trener Jacek Ziarkowski, ale gol został zdobyty prawidłowo i w Zamościu zapachniało niespodzianką.
Jeszcze przed przerwą wszystko wróciło jednak do normy. Najpierw w 23 minucie do wyrównania strzałem z rzutu wolnego doprowadził Kycko. Trzeba jednak dodać, że Karol Krawczyk miał już piłkę na rękach, ale ostatecznie nie zdołał odbić strzału. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy w wydawałoby się niegroźnej sytuacji przyjezdni sprokurowali karnego. Owszem, wszystko działo się w szesnastce Tomasovii, ale dookoła było kilku obrońców niebiesko-białych. Na wślizg zdecydował się Łukasz Bubeła, a Marcin Byszewski padł na murawę. Werdykt sędziego? Jedenastka. Do piłki podszedł Przemysław Kanarek i strzelił na 2:1. Krawczyk wyczuł intencje rywala, ale tym razem nie zdołał sięgnąć futbolówki.
W drugiej połowie obie ekipy grały już trochę bardziej zachowawczo. Więcej z gry mieli zamościanie, ale obie drużyny mogły jeszcze zdobyć przynajmniej po golu. Ostatecznie wynik nie uległ już jednak zmianie. – Mamy spory niedosyt po tym meczu – mówi Paweł Babiarz, trener zespołu z Tomaszowa Lubelskiego. – Pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie, ale nie mamy z tego punktów. Gospodarze narzekali na gola dla nas, ale na wideo wyraźnie widać, że spalonego nie było. Gorzej, że teraz zupełnie inaczej wygląda sytuacja z karnym dla Hetmana. Nie kłóciłem się, bo z ławki rezerwowych wydawało się, że rzeczywiście był faul. A po dokładnym obejrzeniu tej akcji widać, że Łukasz Bubeła robi czysty wślizg. Szkoda, że przegrywamy w takim okolicznościach, to boli jeszcze bardziej. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zremisować, a gdyby fortuna jeszcze bardziej była po naszej stronie, to nawet była szansa, żeby wygrać – dodaje szkoleniowiec.
W ekipie gospodarzy do gry po kontuzji wrócił Mateusz Olszak. I od razu pojawił się w podstawowym składzie. Zabrakło oczywiście Kamila Oziemczuka. Dobre wieści są jednak takie, że „Oziem” ma pauzować tygodnie, a nie miesiące. – Sędzią należą się przeprosiny, bo rzeczywiście przy golu na 0:1 nie było mowy o spalonym – wyjaśnia Jacek Ziarkowski cytowany przez klubowy portal Hetmana. – Po naszej przerwanej serii zwycięstw w zespole widać było nerwowość. Z upływem czasu wchodziliśmy jednak na właściwe tory i szybko zdobyliśmy bramkę wyrównującą. Trzeba się cieszyć z tego, że odwróciliśmy losy spotkania – dodaje popularny „Ziaro”.
Hetman Zamość – Tomasovia Tomaszów Lubelski 2:1 (0:1)
Bramki: Kycko (23), Kanarek (45+1-z karnego) – Rataj (9).
Hetman: Kowalczyk – Byszewski, Dudek, Żmuda, Daszkiewicz, Turczyn (81 Bright), Kanarek, Skiba, Kycko, Skoczylas (73 Pupeć), Olszak (65 Myśliwiecki).
Tomasovia: Krawczyk – Szuta, Smoła (78 Przemysław Krawczyk) Turewicz, Łeń, Orzechowski, Raczkiewicz (63 Żerucha), Bubeła (88 Towbin), Rataj, Baran, Nastałek (46 Kłos).
Żółte kartki: Skiba, Byszewski, Pupeć – Smoła, Bubeła, Baran
Sędziował: Sylwester Wuczko (Lublin).